Córka i mama- pomysły na dzień bez nudyyyKategorie: Rozwój, Żyj chwilą, Zainteresowania Liczba wpisów: 71, liczba wizyt: 190207 |
Nadesłane przez: dpczajkowscy 03-07-2013 07:30
Byłyśmy w poniedziałek na posterunku policji, niestety był zamknięty.
Szłyśmy taki kawał drogi na darmo- nogi do tyłka mi wchodziły.
Zahaczyłyśmy w drodze powrotnej o mały park przy urzędzie gminy.
Tam z okazji wakacji organizowane są animacje dla dzieci.
Liwka była zafascynowana ilością dzieciaków- choć większość z nich była starsza.
Młoda biegała za nimi- to nic, że nie rozumiała zabawy (szukali po parku "Piotrusia Pana"),
ważne było dla niej, że biega z dziećmi.
Frajda na całego- no i zabawki idealnie dostosowane do wieku, nawet tych najmłodszych użytkowników placu zabaw.
Dobrze, że chociaż mała skorzystała na tej wyprawie.
We wtorek czekała nas więc ponowna wyprawa na policję,
a tyle zamieszania, tylko po to, aby uzyskać zgodę na postawienie przed domem windy,
którą będziemy zwozić meble na dół (niestety klatkę schodową mamy tak wąską,
że większe gabarytowo rzeczy się nie zmieszczą).
Całe szczęście tym razem udało się wszystko załatwić- mała zwiedziła posterunek,
dostała lizaka, i była prze szczęśliwa.
Byłyśmy też na szybkich zakupach, bo chociaż słonko nie świeci, zbyt mocno,
to jest strasznie duszno, a co dopiero będzie w południe?
wolałam więc, iść do sklepu z rana, póki jest chłodniej.
Liwka bardzo chciała wsiąść na takie autko, które rusza się gdy wrzucimy pieniążka,
dlatego mama jak głupia biegała od kasy do kasy,
żeby rozmienić pieniążki i wrzucić monetę do samochodziku.
Efekt był taki, że gdy już mała zasiadła w samochodzie i ten ruszył,
przestraszyła się i szybko chciała z niego wyjść.
Strach był taki, że młoda nie chciała nawet na niego patrzeć.
Faktycznie buczał strasznie, a to buczenie zagłuszało melodyjkę, którą grał.
No nic...może następnym razem ominie mnie zachcianka na samochodzik.
Poza tym za nami ciężka noc, mała budziła się z płaczem.
Może coś złego jej się śniło?
właściwie to całkiem możliwe, bo późno jadła kolację, a podobno
z pełnym brzuszkiem na noc, śnią się głupoty.
I mimo, że dzień zgodnie z planem przeleciał nam spokojnie,
to mama jest jakaś taka padnięta.
Zabieram się za lekturę książki- nowej, bo jedną już skończyłam,
i z czystym sumieniem mogę polecić.
Na doła, na poprawę humoru i przede wszystkim dla odprężenia,
"Houston mamy problem" - Katarzyny Grocholi,
jak dla mnie rewelacja.
Jest to od teraz jedna z moich ulubionych pozycji.
Ufam, że w te wakacje uda mi się przeczytać więcej książek niż w tym roku.
Wreszcie będę miała dostęp do swojej ukochanej biblioteki
i Pani która tak idealnie wstrzela się w mój gust czytelniczy.
Wy też lubicie czytać?