Monotonia kury domowej
- Zarejestrowany: 24.02.2012, 12:26
- Posty: 78
Jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci i żoną Dziękuję za to że mamy dach nad głową i że jesteśmy zdrowi Jednak ta codzienność daje się mi i dzieciom we znaki. Szczególnie teraz w okresie zimy Staram się urozmaicać dzieciom czas Ale one i tak większość czasu patrzą na bajki Muszę przecież sprzątać, przygotowywać posiłki, prać prasować, pomywać itp. Żal mi dzieci że tak sie nudzą Nie mają kontaktu z innymi dziecmi Jedno ma 2 lata, drugie rok i dwa mies. Rodzina mieszka w innej miejscowośći Nie mam prawa jazdy Nawet pociąg z tąd nie odjeżdźa Maż albo wychodzi z domu do pracy o 18 Dopiero rano o 7 kładzie się spać Ma też inną zmianę Ale zawsze się wykręca Nie ma go przeważnie w domu-jest w swoim warsztaciku Kupuję co chwila dzieciom zabawki ale wiem że to nie to To sprzątanie nigdy się nie kończy MOgłabym nawet w nocy sprzątać Cudem znalazłam czas by pisać pare wątków tutaj Zastanawiam sie czy są inne kobiety ktore mają podobny problem
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Ha, pewnie że mają! Tak jak piszesz w domu praca się nie kończy a zwłaszcza przy małych dzieciach ale trzeba czasami machnąć ręką i poświęcić dla siebie chociaż odrobinę czasu.
Jak moje dzieciaczki były małe to uwielbiałam spacery. Byle gdzie aby wyjść z domu. Zawsze jakaś odmiana.
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
pewnie czujesz się zmęczona,przytłoczona... obowiązki w domu zawsze będą,ale czasem mogą poczekać. nie masz znajomych,koleżanke z dziećmi? głowa do góry,niedługo zrobi się ciepło i będziesz mogła zabierać dzieci na dwór,na spacery... 3maj się. i może warto porozmawiać z mężem,bo Ty też masz prawo żyć a nie tylko być matką,żoną i gospodynią
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
rozumiem i wiem co czujesz. Mimo że mieszkam z mężem, teściową i szwagrem to i tak wszystkie obowiązki spadają na mnie i to ja sprzątam, gotuję piorę i prasuję. Mam 14 miesieczną córkę ktora domaga się bardzo uwagi ale czasami czasu brak, dlatego co mogę zrobić przy niej to robię i angażuję ją w to, między innymi uwielbia mi pomagać wieszać pranie ( przynosi i podaje mi je z miski) oraz pomaga odkurzać. A gdy zasypia to mam czas nastawić obiad ( dwu daniowy) oraz poprasować i pomyć podłogi. A czas dla mnie? Jak córka zasypia a mąż wraca i robię mu kolację. Tego czasu brak. W ciągu dnia jak ciepło to wychodzę z córką na spacery, tylko że ja jestem w lepszej sytuacji bo mam siostrę i rodziców niedaleko. Więc jak już mam dość, to podrzucam córkę do kogoś i wychodzę. Dla siebie, żeby nie zwariować. Popros męża, niech CI pomoże bo ty nie możesz robić wszystkiego sama tym bardziej ,ze dzieci są w takim a nie w innym wieku! A to że my matki nie pracujemy to nie znaczy ,że nic nie robimy. Ja chodze w weekendy do szkoły więc maż zostaje z córką i ma przykazane co ma robić. Pracę moją docenia bo wie, że tego naprawdę jets dużo!
mam właśnie identyczny problem;/ mąż wraca o 18, nie mam prawa jazdy i żadnej komunikacji tutaj, siedzimy w domu. mimo, że jest masa roboty - jest nudno, bo monotonnie. jestem tutaj, chociaż z doskoku, żeby mieć jakiś kontakt ze światem, chociaż wirtualny.
- Zarejestrowany: 24.02.2012, 08:46
- Posty: 75
rozumiem calkowicie, mam identycznie . dlatego wzielam sprawy w swoje rece , przeprowadzam sie blizej mojej rodziny, bo tez nie mam prawka, tak dsa oni i znajomi. dzieci apisalam do przedszkola od wrzesnia i posukam pracy, bo ja tez chce miec swoje zycie a nie tylko maz! moze masz tez jakas mozliwosc zmiany ?
- Zarejestrowany: 24.02.2012, 12:26
- Posty: 78
Tak chce zrobić prawko Tyle na razie Pozdrawiam
- Zarejestrowany: 29.11.2011, 21:00
- Posty: 502
Ja też jestem kurą domową i wiesz co? Dobrze mi z tym ;)
Zawsze podobał mi się ten stary układ: mąż zarabia, a żona zajmuje się domem. Kiedyś tak nie było - skończyłam studia, miałam dwójkę dzieci i ogromne ambicje. Ale po dwóch latach szukania pracy i angażowania w to dzieci i rodziny, dałam sobie spokój. Nie chcę się szarpać z życiem, chcę spokojnie przeżywać każdy dzień. Mieszkam w maleńkiej wiosce, nie ma tu publicznego transportu. Mam prawo jazdy, ale mąż zabiera samochód do pracy. Nie pochodzę stąd, nie mam tu rodziny ani znajomych. Więc wkładam całą swoją energię w wychowanie dzieci, żeby kiedyś czuć, że coś osiągnęłam, że moje dzieci są dobrymi ludźmi (oby!!)
Jeśli nie możesz czegoś zmienić, postaraj się to polubić. Ja wiem, że przyjdzie mój czas, że znajdę pracę i zdążę się nią zmęczyć. A póki co jestem dumną gospodynią domową ;)
Pozdrawiam serdecznie!!
A ja zamierzam wkrótce wrócić do pracy. Nie dlatego, że nie kocham swojej córki, ale właśnie dlatego, że ją bardzo kocham. Za parę lat, plułabym sobie w brodę, że nie jestem aktywna zawodowo, i co potem? ciężko by mi było znaleźć pracę, taką która spełniałaby moje kryteria. A różnie to w życiu bywa, i chcę być pewna, że będę w stanie nas zabezpieczyć.
Ja wolę jednak szybsze tempo życia, także będę starała się coś zmienić. Bo teraz jestem przygaszona i odbija się to także na dzieciach.
Jak tylko będziesz miała możliwość wróć do pracy. Wiem, że po jakimś dłuższym czasie ciężko jest, ale to ci się opłaci. Ja siedziałam w domu 4 lata. Uwierz nawet gdybym miała kupę kasy, to chociaż na pół etatu bym pracowała, bo jak wrócilam do pracy to odżyłam. A porządki domowe nie uciekną. Daj sobie na luz. Dzieci się ucieszą, jak się z nimi powygłupiasz przez jeden cały dzień.
Ja mam trochę wyrzuty sumienia, że będę zostawiać małą.
Też miałam. Ale uwierz mi, wszystko sie zmieni. Na dobre oczywiście. Będziesz weselsza, będziesz bardziej na początku zmęczona, bo będziesz musiała się nauczyć organizować czas, ale będziesz miała urozmaicenie i lepiej będziesz wszystko odbierać. Owszem na początku mała może płakać, ale to tylko kwestia czasu. Będzie dobrze.
P.S. A przede wszystkim będziesz miała kontakt z osobami "dorosłymi", wiesz jak mi to dobrze zrobiło, gdy mogłam przez 8 godzin normalnie z nimim porozmawiać? O wszystkim nie tylko o dzieciach jak z innymi mamami na spacerach, o pieluchach, zabawkach, bajkach, co dzisiaj na obiad. Wracałam z pracy niby zmęczona, ale wypoczęta i wyluzowana, bo nie wykonywałam przez ten czas tych wszystkich obowiązków, które sę robi w domu.
Ja zawsze żyłam bardzo aktywnie i teraz trochę mnie nosi, już bym gdzies pobiegła z małą, a ona cóż jeszcze niechętna :P
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
W domu jest mnóstwo pracy, którą można się totalnie zmęczyć....Wiecznie jest coś do zrobienia, wyprasowania, wyprania, ugotowania, umycia...
Ale macie rację, to bardzo monotonne....Ja chętnie poszłabym do pracy, bo ta monotonia nie działa na mnie dobrze:( Ale jak to zrobić, skoro mały tak często choruje a poza tym, nie mam nikogo do dzieci? A dziecko trzeba do szkoły zaprowadzić, odebrać... Jest ciężko znaleźć kogos do dwójki dzieci, za "normalną" opłatą....A tymbardziej na wsi, gdzie mieszam....
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Na początku może być ciężko, ale na pewno się przyzwyczai.... Trzymam kciuki!!!
W mopjej sytuacji pozostaje mi czekać do czasu,aż dzieci będą na tyle samodzielne, że będą mogły same przychodzić ze szkoły i zostawać w domu..... Innej opcji póki co nie ma...Chyba, że zdarzy się cud....
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Jak mieszkałam w poprzednim miejscu zamieszkania to pracowałam....Od 4 rano do 18 wieczorem.... Było ciężko...Ale dawałam radę, jakoś;) Potem kobietka co przychodziła do dzieci wyszła za mąż ( w wieku 68 lat!!!) i nie mogłam nikogo znaleść...Więc się zwolniłam.... Nic innego mi nie zostało.
U mnie chłopaki mają (prawie) 12 i 7,5 roku... U nas dzieci w wieku Patryka trzeba zaprowadzać i odbierać ze szkoły....