wczoraj rano, kiedy rodzice szykowali się do kościoła mama odkryła że skradziono jej całe złoto: wielkie kolczyki, które dostała od chrzestnego i które obiecała Tosi na komunię, mamy złoty pierścionek oraz.... rodziców obrączki ślubne (ze względu na charakter pracy ich nie nosili). zostały dwa niekompletne zote kolczyki i srebro. na dwa tygodnie po 30leciu.
jednogłośnie za winną uznana została bratówka. nawet sąsiedzi na wiadomość o tej kradzieży stwierdzili "to napewno Marta".
wszystko wskazuje na to, ze złoto zginęło w ciągu ostatnich dwóch tygodni (wcześniej ginęły pieniądze w dużych kwotach, ale rodzice zamknęli je w kasetce i klucz schowali). wygląda tez na to, że Michał (brat) nic o tym nie wie, a Marta złoto przy okazji zawiozła swojej matce (od znajomych wiemy, ze straszną mają w domu biedę).
rodzice są przerażeni, mama ciagle chodzi i płacze. boją się cokolwiek zostawić teraz w domu.
brat z żonką ida w zaparte. wezwana policjanci po rozmowie i oględzinach stwierdzili, że dowodów brak (mama wszystko dokładnie oglądała przez co pozacierała ślady) i nie ma szans na udowodnienie kto i kiedy ukradł.
stanęło na tym, że policjanci sporządzili jedynie notatkę ze zgłoszenia, zalecili kontakt z dzielnicowym i wymeldowanie niepokornego syna wraz z rodziną.
ja mam dość. bratówka tak manipuluje, tak judzi, że to jakaś masakra. siostra chodzi teraz z posiniaczoną twarzą i szyją oraz rozciętą wargą (w piątek Michał ja pobił, bo Marcie przeszkadzało, że idzie po schodach). nie pierwszy raz. do mnie też już kilkakrotnie z pięściami się rzucił, ale ja się nie daję.
żal mi tylko w tym wszystkim rodziców. charują całymi dniami, wyglądają o 15 lat starzej, w luksusy nie opływają, na wszystko ciułają. i takie coś ich jeszcze spotyka....
Gosiu, bardzo współczuję Tobie i całej Twojej rodzinie... Mówią, ze w każdym stadzie musi sie znaleźć jakas czarna owca...czasem niejedna... Przykre to, ale czasami nie jesteśmy w stanie nic zrobić...Często tak trudno nam sie z tym pogodzić, ale taka jest brutalna prawda - czasem nikt nie chce naszejw yciągnietej z pomocą dłoni...
Życzę Ci, aby wszystko sie jednak ułozyło...
Myślę, że Iza dużo racji ma.
I chciałabym też tak umieć myśleć.
Delikatnie napomknę o starym powiedzeniu "oko za oko, ząb za ząb"...
dziecinka napisał 2010-09-19 21:59:10Myślę, że Iza dużo racji ma.
I chciałabym też tak umieć myśleć.
Delikatnie napomknę o starym powiedzeniu "oko za oko, ząb za ząb"...
no właśnie ja nie chcę oko za oko, ząb za ząb....
nie mówię mamie, że ma zrobić to czy tamto....
ale wkurzam się, kiedy tam jestem i mi każe dzwonić po policję, a później się dowiaduję, że ma do mnie o to pretensje....
wiecie czego dzisiaj się dowiedziałam? z kapci wyskoczycie: że to Piotr i ja mogliśmy mamie ukraść to złoto, bo dziwnym zbiegiem okoliczności wszystko ginie właśnie wtedy kiedy my jesteśmy. szlag mnie w tym momencie trafił i krew zalała.
23 lata z rodzicami mieszkałam i nie kradłam. nawet kiedy się wyprowadziłam to nic im nie ukradłam. jak potrzebowałam - prosiłam. a teraz proszę.
widzę, że mama się już gubi w tym wszytskim - kto i co, za dużo osób jej w głowie miesza. a najwięcej ci, którzy z nią mieszkają i ją okradają.
tak myślę ja, rodziców sąsiedzi i większa część rodziny.
Mama zapewne jest współuzależniona od przemocy, skoro nie potrafi nic zrobić.
I skoro ma pretensje.
Moze odczuwa potrzebę bronienia złego syna. Wybiela na siłę. To jej reakcja na tą sytuację.
Myślę, że dobrze robisz, że nie będziesz się z nimi kontaktować.
dziecinka napisał 2010-09-19 22:09:45Mama zapewne jest współuzależniona od przemocy, skoro nie potrafi nic zrobić.
I skoro ma pretensje.
Moze odczuwa potrzebę bronienia złego syna. Wybiela na siłę. To jej reakcja na tą sytuację.
Myślę, że dobrze robisz, że nie będziesz się z nimi kontaktować.
dokładnie też tak myślę.
dziecinka napisał 2010-09-19 22:09:45Mama zapewne jest współuzależniona od przemocy, skoro nie potrafi nic zrobić.
I skoro ma pretensje.
Moze odczuwa potrzebę bronienia złego syna. Wybiela na siłę. To jej reakcja na tą sytuację.
Myślę, że dobrze robisz, że nie będziesz się z nimi kontaktować.
Też się zgadzam. Niestety niektóre matki tak już mają. Może z jednej strony czuje się winna, w końcu ona go też wychowywała. Ciężka sytuacja.
Masz rację z tym zaprzestaniem kontaktu, przynajmniej mniej stresów. Skoro na razie nic nie dociera do niej.
Wiecie o czym jeszcze pomyślałam że może z tego wszystkiego taka sytuacja stała się dla niej w pewnym sensie "normalnością". Tak jakby podświadomość wypierała że to coś złego.
To tzw. reakcje obronne organizmu. Jakby je usunęła ( mama), byloby jej bardzo ciężko.
mama niech już robi co chce.
ale niech nie każe mi tkwić w tym błędnym kole. ja nie chcę!
myślę też, że rodzice potrzebują właśnie takiego wstrząsu, żeby zrozumieć że ich postawa do niczego nie prowadzi.
gochna napisał 2010-09-19 22:26:10mama niech już robi co chce.
ale niech nie każe mi tkwić w tym błędnym kole. ja nie chcę!
myślę też, że rodzice potrzebują właśnie takiego wstrząsu, żeby zrozumieć że ich postawa do niczego nie prowadzi.
Bardzo mądrze:)
Myślę ze w takich przypadkach nie powinno się stać biernie i czekać kiedy ktoś ucierpi.
Jeśli wydarzy się coś złego nigdy sobie tego nie wybaczysz.
Do końca życia myśl ze mogłaś coś zrobić a nie zrobiłaś nie da ci spokojnie żyć.
Proponuje zasięgnąć rady fachowca w tej sprawie skoro to was przerasta.
Z tego co czytam brat przeją dowodzenie w domu a jego przemoc ma zamierzone działanie w celu kontrolowania i podporządkowania sobie rodziców, zony pewnie również i ciebie.
Raczej się mu to udaje skoro ty zwatpilas.Nie pozwol by zawładna toba syndrom wyuczonej bezradnosci,nie wolno tak myslec.
Twoja mama i siostra jest niestety tą słabsza ze stron.Twoj brat wykorzystuje przewage sily
i lamie niestety prawo naruszając nietykalność fizyczna,godność,szacunek.
Nie obawiaj się powierzyć sprawy komuś kto się tym zajmuje zawodowo.
Wystarczy 30 minut rozmowy z twoim bratem by się ockną i zrozumiał ze niestety nie tedy droga.
Nie może być tak ze brat,maź twojej siostry pierze mozgi całej rodzinie a wy dajecie temu przyzwolenie.
Proponuje byś zadzwoniła pod ten numer (0-22) 668-70-00 w dni powszednie od 14 do 22.
To numer tel. Ogólnopolskiego pogotowia "Niebieska Linia"
Gwarantuje ze nikt tam cie nie zignoruje dowiesz się gdzie w twojej okolicy mozesz zglosic sie po pomoc,
zasięgnąć bezpłatnej porady prawnej itp.
Pozdrawiam.
Przepraszam ze zamieniłem ci przez pomyłkę rodzeństwo oczywiście to jest twoja siostra.
Jestem w szoku po tym co napisałaś !! Może u nas nie dochodziło do takich drastycznych sytuacji ale moja mama też w każdej syuacji broni mojego brata i nie da na niego złego słowa powiedzieć a on ... no coż takiego chamskiego zachowania nawet nie ma sensu komentować ... Niestety rozpuścili go do granic możliwości, wszystko co chce to ma !!!
Gochna zgadzam sie w 100 % z Notak - trzeba reagować bo inaczej to się jeszcze bardziej rozpleni.
Życzę ci dużo siły w tej nierównej walce. I pozdrawiam ciepło.
na chwilę sytuacja nic się nie zmieniła... i chyba już nie zmieni.
my tak jak zapowiadałam - odcięliśmy się od rodziców. byłam u wuja na wykpkach - rozmawiałam z mamą, ale po tym jak na mnie naskoczyła zamknęłam paszczę. jakoś tydzień później byłam u wuja po dynię i przy okazji oddać siostrze pożyczone pieniądze. mama akurat była u wuja. słowem się do mnie nie odezwała.
jakoś dwa tygodnie temu pojechałam na chwilę do rodziców - zostawiłam im Tosię, a sama pojechałam do cioci na kawę, przy okazji spodnie przerobić. potem odebrałam Tosię od rodziców. siostra ze mną rozmawiała, tata też, mama nawet się nie odezwała do mnie.
widzę, że Tosia tęskni za dziadkami, za ciocią Ijoną (Iwoną). ale ja nie mam ochoty tam jechać. Piotr też powiedział, że tam nie pojedzie.
a jechać trzeba, bo wuja nasze ziemniaki ulokował u rodziców w piwnicy;/
gochna napisał 2010-10-07 16:37:47na chwilę sytuacja nic się nie zmieniła... i chyba już nie zmieni.
my tak jak zapowiadałam - odcięliśmy się od rodziców. byłam u wuja na wykpkach - rozmawiałam z mamą, ale po tym jak na mnie naskoczyła zamknęłam paszczę. jakoś tydzień później byłam u wuja po dynię i przy okazji oddać siostrze pożyczone pieniądze. mama akurat była u wuja. słowem się do mnie nie odezwała.
jakoś dwa tygodnie temu pojechałam na chwilę do rodziców - zostawiłam im Tosię, a sama pojechałam do cioci na kawę, przy okazji spodnie przerobić. potem odebrałam Tosię od rodziców. siostra ze mną rozmawiała, tata też, mama nawet się nie odezwała do mnie.
widzę, że Tosia tęskni za dziadkami, za ciocią Ijoną (Iwoną). ale ja nie mam ochoty tam jechać. Piotr też powiedział, że tam nie pojedzie.
a jechać trzeba, bo wuja nasze ziemniaki ulokował u rodziców w piwnicy;/
Gosia, a nie wydaje Ci się, że życie jest za krótkie na takie dąsy? Niech mama idzie swoją ścieżką, a Ty swoją... ale nie odcinajcie się od siebie.
Tak sobie czytam i myślę o swoich relacjach z bratem. Też miał długie ręce po wszystko co było u rodziców. I po moim wyjściu za mąż gdy się wyprowadziłam podciągał im rózne rzeczy. Między innymi złoty pierścionek z rubinem, który przyniósł do nas z zapytaniem czy nie kupilibyśmy go albo znależli kupca. Ja ten pierścionek widziałam po raz pierwszy w życiu. A ponieważ nie przepadam za złotem i miałam większe potrzeby niż złota biżuteria to odmówiłam. Po paru latach moja mama powiedziałami , że ten pierścionek i inne rzeczy ja zabrałam jej z domu. Było to bardzo przykre i nie pomogły wyjaśnienia mojego męża zaistniałej sytuacji. Ona jest do tej pory przekonana, że to ja zabrałam to wszystko. A mój brat kradł i naciągał wiele ludzi. Ale to jego mama broni i jemu wszystko wybaczyłaby gdyby do niej się odezwał. No cóż chyba bardziej się kocha "niedobre dzieci" i te które ignorują rodziców.
Gochna, ja bym jednak na Twoim miejscu chyba postąpiła jak Ty.
dziecinka napisał 2010-10-08 09:11:33Gochna, ja bym jednak na Twoim miejscu chyba postąpiła jak Ty.
ja stosuję terapię wstrząsową.
i nikt mi teraz nie wygaduje, że jeżdżę do rodziców po wałówkę :)
mam spokój.
ja powiedziałam ciocia jak u niej byłam: rodzice otworzą oczy gdy przy wigilijnym stole będa sami.
Wiesz, nie warto o tym myśleć, co oni myślą.
Pomyśl o sobie, wiem, ze to trudne.