Opublikowany przez:
Mama Julki
2010-10-22 10:08:32
Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Pójdziemy całymi rodzinami na groby naszych bliskich, zapalimy znicze, pomodlimy się.
Wielu z nas może po raz pierwszy usłyszy pytanie: Mamo, Tato, gdzie jest babcia? Dlaczego przyszliśmy na cmentarz? Czy dziadek teraz tutaj „mieszka”?
Rozmowy z dziećmi o przemijaniu i śmierci są bardzo trudne, ale nieuniknione. Wcześniej czy później przyjdzie nam, rodzicom, zmierzyć się z tym tematem. Tylko jak to zrobić, aby maluch zrozumiał, aby się nie przestraszył albo nie rozpłakał?
Spróbujmy przygotować się do tej rozmowy wspólnie.
Ból, tęsknota, poczucie straty, osamotnienia – te uczucia towarzysza nam po śmierci kogoś bliskiego.
Jeśli jesteśmy wierzący, ufamy, że nie pożegnaliśmy się na zawsze, że umarło tylko ciało, a dusza przeniosła się do innego, lepszego świata. Ta ufność dodaje nam sił i pomaga przetrwać trudne chwile żałoby.
Jesteśmy dorośli i potrafimy w jakiś sposób wytłumaczyć sobie nieuchronność przemijania, potrafimy sobie z nią – lepiej lub gorzej – radzić. A co czuje kilkuletnie dziecko, kiedy traci kogoś bliskiego? Jak ono ma sobie wyjaśnić chorobę, śmierć, fakt, ze od jakiegoś czasu nie widzi ukochanej babci czy dziadka, ze teraz odwiedza grób na cmentarzu, a nie bliską osobę?...
Moja niespełna 3-letnia córka popłakała się niedawno oglądając bajkę… Babcia dziewczynki spadła w przepaść zostawiając małą samą w obcym miejscu. Płakała dziewczynka i płakała moja córeczka, pytając: „Mamo, gdzie jeś jej babcia?”. „U aniołków…” – odpowiedziałam niepewnie…
I wiecie co, wczoraj Julka bawiła się maskotkami i podeszła do mnie ze smutnym wyrazem twarzy tuląc do siebie misia. „Co się stało?”- zapytałam. „Miś jeś niecięśliwy! On pacie!” – odpowiedziała moja córka. „Nieszczęśliwy? Dlaczego?” – drążyłam dalej. „Bo jego mamusia jeś u aniołków!” – usłyszałam…
Przyznam, ze na moment mnie zamurowało! Pomyśleć, jak maluchy kodują sobie pewne sytuacje i nasze słowa, jak muszą o tym rozmyślać! Poszukałyśmy wtedy misiowi nową mamusię wśród zabawek… i już był na powrót szczęśliwy… Tylko, ze w życiu to nie jest tak dziecinnie proste…
Przeczytałam ostatnio ciekawy artykuł o tym, jak rozmawiać z dziećmi o odchodzeniu. Oczywiście wiele zależy od wieku dziecka, ale zastanawiamy się nad tym, jak odpowiadać na te pierwsze pytania, pytania dzieci najmłodszych. Psychologowie twierdzą, iż dzieci do trzeciego roku życia odczuwają śmierć jako nieobecność. Nie rozumieją sytuacji, ale reagują na smutek najbliższych. Wiedzą, ze coś złego się stało, ale nie pojmują dokładnie, dlaczego mama czy tata płaczą, dlaczego chodzą smutni czy ubierają się na czarno… Dopiero pomiędzy trzecim a piątym rokiem życia maluch jest w stanie przyjąć do wiadomości, ze życie może trwać także gdzie indziej… Sami najlepiej znamy nasze pociechy i wiemy, czy należą do strachliwych, nieśmiałych, czy raczej przebojowych i odważnych. W związku z tym ton naszej rozmowy powinien być dopasowany do charakteru i temperamentu dziecka oraz do jego wieku i możliwości intelektualnych. To bardzo ważne.
Zanim zaczniemy rozmowę, która najczęściej będzie wypływać właśnie od dziecka, musimy jednak sami w sobie przełamać lęk przed podejmowaniem tego bolesnego skądinąd tematu… Nie możemy zignorować czy zbyć pytającego dziecka! To zasieje w nim strach i niepewność, pomnoży pytania… Najważniejsze w rozmowie z najmłodszymi maluchami jest to, aby używać konkretów, mówić jasno, a nie metaforami! Psychologowie radzą, aby na pytania typu: Kto leży w grobie? Czy Gdzie jest babcia? Odpowiadać wprost: W grobie leży ciało zmarłej osoby. Czy: Dziadek umarł. Z tego wynika, ze prawdopodobnie zrobiłam błąd mówiąc małej, ze babcia jest u aniołków… Jeśli jesteśmy wierzący powinniśmy zapewnić malca, ze zmarli żyją w innym świecie – i dopiero tutaj powinnam powiedzieć coś na kształt: „Babcia jest u aniołków” czy „Babcia jest w niebie.”
Jeśli dziecko uczestniczy w stracie, tzn. nie tylko pyta po prostu będąc na cmentarzu, ale widzi płacz rodziny po starcie kogoś bliskiego i samo zaczyna się z taką stratą borykać, należy pomóc maluchowi wyrazić emocje… Przygnębienie, łzy, strach, czasem obwinianie siebie lub innych osób, złość na otoczenie, próby odreagowania przykrych wydarzeń… To wszystko może towarzyszyć w sytuacji śmierci kogoś bliskiego naszemu maluchowi. Trzeba pozwolić dziecku przezywać tę sytuację na jego własny sposób… Najważniejsze, co powinniśmy zrobić to dać malcowi poczucie bezpieczeństwa i miłości oraz tłumaczyć, ze nikt nie jest winny śmierci bliskiej mu osoby…
Ważne, żeby w te sytuacji po prostu być razem, nie odsuwać dziecka na drugi plan, nie próbować uchronić go przed trudnymi uczuciami przez izolację czy udawanie, ze nic się nie stało… Kilkulatek doskonale widzi, iż dzieje się coś, co sprawia, ze rodzice są smutni i życie w domu przez pewien czas wygląda nieco inaczej. Potraktujmy go więc jak pełnoprawnego członka rodziny, małego człowieczka, który ma prawo do wiedzy na ten temat i uczestniczenia razem z nami w tych trudnych chwilach.
Nie bójmy się rozmawiać o odchodzeniu. To sprawi, że również nasze dziecko poczuje się pewniej i nie będzie traktowało śmierci jak czegoś, co będzie go prześladować w najgorszych snach i grozić mu palcem z każdego ciemnego kąta…
Za 10 dni, kiedy udamy się na cmentarz opowiem mojej córeczce o prababciach i pradziadku, których nie ma już z nami… Ona ich nie pamięta, ale chcę, aby żyli w naszej wspólnej pamięci… Wierzę, ze poradzę sobie z pytaniami i rozmową na ten temat i również Wam tego życzę!
Artykuł powstał na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń, przy drobnej pomocy tekstu: „Rozmowy o odchodzeniu” dr J. Wojciechowskiej.