"Te filmy robią kobiety świadome swojej seksualności. I zapraszają do tego świata inne kobiety" - mówi w rozmowie dla Twojego Stylu seksuolożka, Alicja Długołęcka. "Inny jest sposób kręcenia. W filmie kobiecym bohaterowie są w relacji ze sobą, nie z widzem. Kobieta, która to ogląda, identyfikuje się z tym, co dzieje się między bohaterami. Ważna jest więc dla niej motywacja, dlaczego dziewczyna na ekranie robi to, co robi. Ale są to naprawdę filmy pornograficzne".
Pornografia przyjazna dla kobiet pełni rolę stymulacji seksualnej i bywa wykorzystywana w poradnictwie i terapii seksuologicznej. "Ja oczywiście nie zakładam, że oglądanie pornografii jest świetne i terapeutyczne dla kobiet, ale oglądając taki film, mogą się zastanowić, jak to jest z nimi. Nie muszą przeżyć takiej przygody, ale mogą sobie wyobrazić, w jakim kierunku by to poszło, co byłoby dla nich podniecające. Żeby rozbudzić się seksualnie, musimy przecież od czasu do czasu wysłać jakiś sygnał z mózgu do naszego ciała. Jako 'kobieca seksuolożka' jestem zwolenniczką wrzucania w sposób kontrolowany różnych fajnych treści seksualnych do głowy, także tych, które łamią nasze schematy" - mówi Długołęcka.
Bohaterowie kobiecego porno nie są odrealnieni i silikonowi. Nie usłyszysz tu miarowego "a a a a a a " i nie zobaczysz trzech mega wytrysków pod rząd, z których dwa to najprawdopodobniej fontanny białego mydła wypuszczanego zza kamery. Aktorki nie muszą mieć na sobie wystrzałowego makijażu. Mogą mieć za to cellulit albo małe piersi. To też nie bez znaczenia, ponieważ łatwiej nam się zidentyfikować z bohaterami, którzy są naturalni, niż "wyjęci z okładki".
Kilka tytułów dla zainteresowanych:
"One Night Stand" (2006) "All about Anna" (2005), "Constance" (1998), "Pink Prison" (1999).
Źródła informacji: "Twój Styl" Nr 7(240), www.wysokieobcasy.pl