Polki boją badań cytologicznych, nie wiedzą, gdzie je zrobić, wstydzą się lekarzy i nie wierzą, że dzięki cytologii może uniknąć raka. Regularne badają się jedynie wykształcone mieszczanki z pieniędzmi, etatem i prywatnym ubezpieczeniem. - To porażka - przyznają onkolodzy.
Z przedstawionego niedawno sondażu dobitnie wynika to, o czym nieoficjalnie lekarze mówili od dawna: kampanie promujące wśród kobiet antyrakową profilaktykę nie działają.
Zaledwie co druga Polka przed 30-tką bada się cytologicznie raz na trzy lata. - Mówią, że są zdrowe. Są zabiegane, skoncentrowane na domu, dzieciach i karierze. Boją się nieuprzejmego traktowania w publicznych przychodniach i szpitalach - wyjaśnia autorka badań prof. Anna Łuszczyńska, psycholog zdrowia. Polki po 30. roku życia badają się już nieco chętniej (ok. 70 proc. populacji; reszta wstydzi się lekarza mężczyzny; krępuje nagości; nie wierzy, że badanie uchroni przed rakiem).
emetro
Skoro kampanie społeczne nie działają, to jakie argumenty dla kobiet będą skuteczne, żeby zaczęły regularnie się badać?
PS
a Wy chodzicie regularnie na cytologię? 

Mój ginekolog patrząc na wynik stwierdził, że mam więcej szczęścia niż roumu, bo mam "jedynkę". Od tamtej pory robię co roku i nie żal mi raz w roku zapłacić za cytologię 35 zł. Kompletnie nie rozumiem kobiet, które boją się zrobic te badania, ale chyba nie ma na nie mocnych, bo do takich kobiet nalezy moja mama. Tłumaczy się, żę "jeszcze mi coś znajdą" i za nic nie przetłumaczysz

