mamy chyba podobne dzieci Isiunia pod tym względem. Nie powiem,żeby mój syn 12 miesięczny był niejadkiem ale czasem zabawić też muszę. Jestesmy teraz na etapie oglądania i "opowiadania" kolorowych książeczek. I to działa(!)
Anitko nie wiem w jakim wieku jest twoje dziecko i co sprawia,że jest niejadkiem. Mój jest małym "wierciochem" i dlatego posiłkuję się w/w żeby nie "wysiadał" w trakcie jedzenia z fotelika.
uff, marteczka. to fajnie, ze nie jestem sama z tym moim wierciolkiem:) On ksiazeczki tez lubi,ma ulubione obrazki, na ktore wciaz chce patrzec i do nich powracac:)
Dziewczyny wszystko dobrze by było żeby moja Zuzia(ma 10msc)jadła obiadki,ale co by to nie było to i tak nie zje.Próbowałam mnóstwo rzeczy;śpiewanie,skakanie samolocik i nawet ulubiony misiu jadł i nic.Nie zawsze tak było bo jadła tylko obiadki ze słoiczków,ale ugotowanego specjalnie dla niej Nie.Potem za jakiś czas polubiła domowe obiadki i bardzo się z tego cieszyłam do momentu jak wyszły jej dwa ząbki tak skończyło się jedzonko.Nie powiem żeby nic nie zjadła,bo i mleczko zje a to jogurta,paróweczkę,kanapkę,owoce,ciasteczko,chrupka i soczki itp.Ale ja to mówię,że obiad najważniejszy.A już ok.miesiąca walcze
z tymi obiadkami.Jestem bezsilna.Pozdrawiam.
a skore zloic, to moze nabierze ochote na jedzenie;)
U nas ogromną pomocą były książeczki. Zawartość talerza znikała w mgnieniu oka, a przy okazji synek poznawał znaczenie nowych słów. Ale warunek był jeden - jedzenie musiało mu smakować. Zupki z Bobovity kosztowały "majątek", ale gotowanych w domu do pewnego wieku nie chciał jeść wcale i słoiczek był jedyną alternatywą.
Nie mniej ważne jest miejsce spożywania posiłków. Błogosławieństwem są krzesełka do jedzenia, dzięki którym maluch nie ucieka i nie trzeba za nim biegać z talerzem pełnym zupy. Kupiliśmy takie krzesło z IKEA (plastikowe, łatwe do utrzymania w czystości, z pasami zabezpieczającymi, na wysokich nogach i z blatem do jedzenia) i odkąd synek nauczył się siedzieć samodzielnie, zjada posiłki właśnie w swoim krzesełku.
a może niech sama spróbuje coś sobie przygotować oczywiście z Twoją pomocą :)
Jestem załamana widząc podejście mojej 12 miesięcznej córki do jedzenia.
Odkąd wprowadziłam stałe posiłki jest problem. Na początku wcisnąc jej obiad mogłam tylko na reklamach. Jak szalona latałam po kanałach szukając reklam, by dziecko zgodziło się zjeśc posiłek. Teraz juz to nie działa na nią. Gdy przychodzi pora obiadu scenariusz jest taki sam. Ona nie chce nawet tego spróbować. Przegładzałam- nieskutkowało. Gdy próbuję jej wcisnąc pierwszą łyżeczkę, od razu zaczyna wkładać swoje paluszki i wyrzucać jedzenie z buzi. Jest prz tym dużo krzyku. Uda mi się jej dać drugą łyżkę tylko jeśli potrawa jest słodka, np. ryż z jabłkami, lane kluski polane masełkiem z cukrem. Samego owocu jednak nie tknie.
Poza tym w ciągu dnia jest tylko mleko, kasza, jak jogurt widzi to buzię z chęcią otwiera, no i kanapka albo zwykły chleb.
Rozkładam ręce. Czy wasze dzieci też tak mają? Czy to taki etap w życiu dziecka i ulegnie to w najbliższej przyszłości zmianie? A może ja robię coś źle? Może powinnam dac jej spróbować zjeśc samej częściej? Ale jak to robię to albo nie widzę żadnego zainteresowania albo rozrzuca wszystko nie biorąc ani kęsa do buzi.
Przecież taki maluch się rozwija i potrzebuje witamin...a ja sterczę codziennie w kuchni nad garami wymyślając dziecku i łudze się, że może tym razem zje obiad.
Z pospiechu wpisałam 12, a moja córka ma 14 miesięcy :)
To prawdopodobnie jest taki etap mój siostrzeniec jest pod tym względem taki sam. A poza tym jest teraz cieplej więc jakoś tak automatycznie dzieje się że dzieci wtedy wolą więcej pić niż jeść. Jeżeli mogę coś zaproponować to właśnie więcej czsu poświęć na wyjścia na dwórek niż w kuchni a zobaczysz że jak się wybiega na podwórku to zacznie mieć lepszy apetyt. Myślę że nic na siłę a jak się to będzie bardzo przedłużało to podobno (ale to już ostateczność) są w aptekach mieszanki witaminowe które poprawiają łaknienie.
Może artykuł Marcina Ci pomoże :
http://familie.pl/profil/marcin1984/articles.php?id=288
Dziękuję dziewczyny. My na spacerach dużo czasu spędzamy.
Myślę, że przy najbliższej wizycie u lekarza na szczepieniu zasięgnę porady.
u mnie jest to samo trwa już prawie rok a mały ma 23 miesiące! nakarmić go to horror! czasem ładnie zje ale to tylko czasem sam też nie bardzo chce jeść no chyba że coś lubi!
http://familie.pl/Forum-5-190/m86301.html tutaj ja o tym pisałam!
To chyba dość powszechne ale wierzę, że martwisz się. Ja mam w domu dwulatka i tez mam problem. Wydaje mi sie, ze ona musi miec ustalone godziny jedzenia i nie mozesz korzystac z okazji reklam, ja tak robilam a dzis gonie go z łyzką po całym domu. Masakra. No i moze zeby idą dlatego nie chce jest. Często sie to zdarza.
Może i masz rację, ale ma już 12 zębów, brakuje jej tylko wszystkich trójek :)
Własnie zawsze sobie obiecywałam, że za dzieckiem ganiać nie będę i nie robię tego. Jak nie chce jeść, odpuszczam. Ale ile nerwów mnie to potem kosztuje :)
Moje dziecko nie chce nawet spróbować pierwszego kęsa, skąd więc może wiedzieć czy to jest dobre czy nie :)
Dziś postanowiłam ją oszukać i przełożyłam obiad w opakowanie po Danonku. No i dała się oszukać, ale tylko 1 łyżką :P