Oto nasza relacja z testów Tranu z rekina grenlandzkiego Domowej Apteczki:
Mali Testerzy:
Lenka lat 3,5
Adaś lat 6
Badacz i osoba spisująca recenzję – Tata lat tajne /poufne :)
konsultant – pani Farmaceutka
Obiekt testów: tran z rekina grenlandzkiego – smak malina- pojemność 165 ml
czas testów- 29.11- 03.12 – 2016.
Po uzyskaniu informacji, że będziemy z dziećmi testować tran Domowej Apteczki zacząłem studiować informację o nim. Jako, że jestem typowym umysłem ścisłym muszę mieć wszystko dokładnie zbadane, udokumentowane i opisane. Na początku zapoznałem się z informacjami zawartymi na opakowaniu i ulotce dołączonej do przesyłki. Następnie sprawdziłem cenę i dostępność tranu w trzech pobliskich aptekach. Korzystając z okazji uciąłem sobie pogawędkę na temat tranów dostępnych na rynku z przemiłą Panią Farmaceutką. Ostatnim etapem była degustacja tranu przez moje dzieci no i przeze mnie. By napisać rzetelną recenzję trzeba się poświęcić bo tranu nie znoszę. Po tych wszystkich czynnościach doszedłem do poniższych wniosków:
Dostępność tranu w aptekach jest średnia. Na trzy odwiedzone przez mnie apteki był od ręki dostępny tylko w jednej. Pani Farmaceutka stwierdziła, że ten tran słabo się sprzedaje. Udzieliła mi także szeregu informacji na temat samego tranu. Stwierdziła, że ten tran cenowo jest nieopłacalny. Otóż kosztuje ok 28zł za 250 ml a tran np. Mollersa 31zł za 250 ml. Zlecana dawka tranu dla dziecka powyżej 3 r.ż przy Mollersie to 5 ml a Tranie z Domowej Apteczki aż 10ml. Czyli przy dwójce dzieci pierwszy tran wystarcza na ok 24 dni a drugi zaledwie 12 dni. Czyli jeśli cenę przeliczymy przez ilość dni to dzień kuracji tranem Molersa to 1,29 zł a testowanym tranem to aż 2,33. Jednym słowem testowany tran jest nieopłacalny. Po drugie zapytałem o opinię farmaceutki na temat tych dwóch produktów. Wybrałem tran Mollersa bo jest najbardziej znany i najchętniej kupowany. Opinia Farmaceutki była taka: Oba produkty można porównać do samochodów. Tran Molers to powiedzmy BMW a Tran z Domowej Apteczki Fiat 126p. Niby i to samochód i to, ale różnica jest widoczna na pierwszy rzut oka. Skład tranu Mollers jest krótki: Olej z wątroby dorsza, naturalny aromat, octan DL-alfa tokoferylu (witamina E), mieszanina tokoferoli (przeciwutleniacz). Natomiast testowany tran zadziwił mnie – zawiera substancje konserwujące. Substancje zagęszczające – guma ksantanowa i sól sodowa oktenylobursztynianu skrobiowego. Tu sięgnąłem po naukowe źródła i znalazłem takie o to informacje na temat wyżej wspomnianej gumy.
Gumę tę wynaleziono w 1960 r., a w 1968 r. zatwierdzono ją w USA i Europie jako dodatek do pożywienia. Służy głównie jako emulgator. Wytwarzana jest przy udziale tych samych bakterii, które powodują powstawanie ciemnych plam na brokułach i kalafiorze. Wykorzystywany przy tym cukier kukurydziany jest jednak przeważnie genetycznie zmodyfikowany. Guma ksantanowa może tez być pozyskiwana z nabiału, pszenicy i soi, które praktycznie zawsze są GMO. W efekcie, mamy w niej podwójną dawkę substancji, których chcemy unikać, szczególnie ze względu na uczulenia. Zawiera też dużo błonnika, wywołującego podrażnienia układu trawiennego, wzdęcia itp. Gumy ksantanowej używa się też w zastępstwie glutenu, ze względu na „lepką” konsystencję.
Jej obecność w składzie produktu przeważnie oznacza również inne niepożądane składniki. Zazwyczaj towarzyszą jej „naturalne aromaty”, wytwarzane, niezgodnie ze standardami wegetariańskimi i wegańskimi, z glutaminianów, produktów zwierzęcych, a nawet alergenów. Należy też wspomnieć o karagenie (używanym jako zagęstnik i substancja stabilizująca) czy lecytynie sojowej, które u wielu ludzi powodują reakcję alergiczną. Winą za to należy prawdopodobnie obarczyć olej z orzechów arachidowych i glutaminian sodu, odkładające się w organizmie latami, razem z glutenem. Alergolodzy zdają się jednak nie zwracać uwagi na ten fakt i jedynie podają pacjentom środki zawierające aspartam bądź leki przeciwhistaminowe. Te ostatnie są w tej sytuacji szczególnie szkodliwe, ponieważ blokują wydzielanie substancji potrzebnych do usuwania syntetyków z organizmu.
Jeśli wywołujemy do tablicy „naturalny barwnik” to pojawia się on w składzie naszego testowanego tranu.
Naturalny barwnik – koszenila i aromaty. Smak maliny ale malin lub soku z nich zero. W składzie jeszcze wiele innych tajemniczo brzmiących chemicznych substancji.
Składniki: EmulOil: [substancja wypełniająca (maltitole), olej z wątroby rekina grenlandzkiego, woda, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), substancje zagęszczające (sól sodowa oktenylobursztynianu skrobiowego, guma ksantanowa), aromaty], woda, kwas L-askorbinowy, maltodekstryna, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), octan DL-alfa-tokoferylu, tlenek cynku, substancje konserwujące2 (benzoesan sodu, sorbinian potasu), przeciwutleniacz (estry kwasów tłuszczowych i kwasu askorbinowego), barwnik (koszenila), substancja słodząca (glikozydy stewiolowe), octan retinylu, selenian (IV) sodu, cholekalcyferol.
Maltitole: Spożycie w nadmiernych ilościach może mieć efekt przeczyszczający.
Jeśli chodzi o wspomnianą już sól sodową oktenylobursztynianu skrobiowego,Nie jest określone dopuszczalne dzienne spożycie. Brak informacji dotyczących skutków ubocznych. Spożywana w nadmiernych ilościach może mieć negatywny wpływ na pracę nerek.
Producent chwali się, że jego produkt nie zawiera cukru. To się chwali tylko że sprawdziłem z panią Farmaceutką skład czterech innych dostępnych w aptekach tranów i żaden z nich nie zawierał substancji słodzących. Widzę, że niektóre poprzednie opinie podają jako plus konsystencję syropu. Jeśli jednak ta konsystencja uzyskana jest dzięki zagęstnikom typu guma ksantanowa to ja podziękuję.
Przejdźmy do smaku. U moich dzieci opinie podzielone. Synkowi nie smakowało . Stwierdził, że woli inny tran bo ten jest za słodki. Chyba za dużo stewi. Córcia powiedziała, że może być. Dla zasady spróbowałem i ja. Cóż w produkcie miał być niewyczuwalny rybi posmak i faktycznie jest ledwie wyczuwalny. To po stronie plusów.
Reasumując: jeśli mam udać się do apteki po tran na pewno nie będzie to testowany przez nas produkt. Wolę podawać dzieciom tradycyjny, nieulepszany produkt w myśl zasady że lepsze jest wrogiem dobrego.
Widzę, że moja recenzja będzie jedyną która nie wynosi pod niebiosa tego tranu. Zawsze jednak podchodzę rzetelnie do opiniowania produktów. Nie widzę też powodu by słodzić Tranowi Domowej Apteczki bo jest już wystarczająco słodki. Radzę rodzicom częściej czytać etykiety produktów, a nie łykać jak przysłowiowe pelikany slogany reklamowe. Pozdrawiamy serdecznie.