Nie wiem jak często wam się zdarza jeździć taksówkami, ale jak ja mam taką przyjemność to siedząc na tylnim miejscu nie rozmawiając z kierowcą patrzę na świat, który mijam podczas jazdy.
Zastanawiałem się nadtym dlaczego podczas takiej jazdy i bycia samym z sobą przychodzi stan lekkiego przygnębienia.
Słyszałem, że (wypowiedz specjalisty) jest to spowodowane tym, że czas jaki poświęcamy na podróż w taksówce jest czasem dla nas bardzo intymnym. Bardziej niż czas przy kominku.
Wchodzimy wtedy ze sobą samym w relacje, zadajemy sobie pytania.
Niektórych przeraża ten stan i odczuwają podczas takiej jazdy właśnie przygnębienie.
Podczas spaceru w lesie nie czujemy czegoś takiego a jednak jesteśmy tam też sami ze sobą ,,w intymności"
Czy może to być spowodowane powierzchnią/przesttrzenią??
Co o tym myślicie?
ps. Nie tylko tatusiowie :D