anetaab (2012-02-04 19:23:10)
Obserwując jednak całą sytuację uważam, że ona ewidentnie się bała. Owszem z zimną krwią brnęła w kłamstwie,jej "straszne" oczy ją zdradzały. Oznajmiono, że była poczytalna, ale nie jest to jednoznaczne z faktem, że nie ma zaburzeń natury psychicznej.
Trochę sama sobie zaprzeczasz...
Jeśli "z zimną krwią" to nie "straszne oczy ją zdradzały".
Nie, dla mnie to nie osoba, która z zimną krwią starała się wmówić wszystkim, że było porwanie. Dla mnie to zaszczuta (jeszcze przed zbrodnią) osoba, która popełniła błąd, nie wzywając pogotowia, potem podjęła straszliwą decyzję licząc, że jakoś się rozejdzie po kościach, a kiedy sprawa stała się niespodziewanie medialna matka Madzi została zaszczuta przez wszystkich, w dodatku zmagając się sama ze swą zbrodnią. Przecież to, co zrobiła, dotarło do niej później ze zdwojoną siłą, a potem nie wiedziała, jak z tego wybrnąć i dusiła się z tym sama ze sobą. Może, gdyby była od początku pod opieką zawodowców, wyrzuciłaby z siebie to wcześniej. Ale Rutkowski złapał ją w pułapkę, odizolował od mediów, od profesjonalnej pomocy i zniszczył ją i jej psychikę.
Podobnie jak Lena - nie bronię jej. Ale póki co - nie jestem w stanie wykrzesać z siebie innego uczucia, niż współczucie dla niej. Zaszczutej osoby, obnażonej i medialnie zgwałconej na oczach nas wszystkich. Choć wiem, że sekcja zwłok może przynieść inne wyjaśnienie. Ale póki co...
Jeśli to wyglądało tak, jak ona opisuje - żadna kara pozbawienia wolności nie będzie adekwatna do tego, co ona już przeżywa i będzie przeżywać do końca życia.