Dzisiejsza młodzież też skraca polskie słowa.
Zamiast powiedzieć- spokojnie, mówi- spoko, nara, zamiast- na razie, itp.
Inwokację taki nastolatek recytowałby tak:
Li! Ojczy mo!
Ty je jak zdro!
Ile cie trza ceń!
Ten tylko sie do!
Kto cie stra!
Dzis pięk twą!
W ca ozdo!
Wi i opi!
Bo tę po to!
Tigrina napisał 2010-05-07 22:46:29centaurek napisał 2010-05-07 21:52:59soniavenir napisał 2010-05-07 21:48:56Oj, czy Wy czasami trochę nie przesadzacie? Taki na przykład angielski to międzynarodowy język już teraz i siłą rzeczy wiele słów przenika i do naszego rodzimego języka.
No to wypadało by go znać, jak się chce robić za "europejczyka".
Wg mnie pytanie "Przykro mi, która godzina" sensu nie ma. A nagminnie się takie spotyka. Dokładnie tak
I to jest strasznie denerwujące...
Ja rozumiem, że pewne zwroty i wyrażenia przenikają do nas od bardzo wielu lat, czasami nie ma po prostu polskiego odpowiednika na coś, albo po polsku brzmi on śmiesznie, np.
tuning- jedno słowo, a wyrażające bardzo wiele słów i zdań w naszym języku.
Ale używanie zwrotów z innych języków nagminnie i nie zawsze zgodnie ze znaczeniem ośmiesza mówiących w ten sposób.
Pamiętacie tekst Wioli z "Brzyduli"?
-Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja mu vis a vis
I wielu nastolatków dziś używa jakiegoś zapożyczenia niezgodnie z jego oryginalnym znaczeniem, tak jak te słowo "sorry", a to już boli, bo jest żenujące...
Np. kiedy mówi się, że samochód przeszedł face lifting, zamiast powiedzieć, że w samochodzie zmieniono "to i tamto" (mając na myśli, że ta nowsza wersja jest lepsza, ładniejsza i o wiele więcej ludzi to kupi).