Ja dużo przykrości nasłuchałam sie w ciąży i większość ciosów było od mojej własnej Matki...
Gdy dowiedziała się o mojej ciąży namawiała mnie do jej usunięcia i próbowała na swoja strone przeciągną M., który biedny był miedzy młotem a kowadłem. Robiła mi tez wyliczenia, że nie stac nas na dziecko. Czas pokazał, że było stać, ale to caly czas boli, choc teraz Macius to ukochany wnuczek. Zamykałam sie przed mama w łazience żeby dała mi spokój i żebym mogła się sppokojnie pouczyć. Twierdziła że "Marnuje sobie życie, a jeśli się z M. kochamy to później zrobimy sobie drugie" Jakby dziecko to była rzecz! Boli...
Jechałysmy raz samochodem byłam w 9tc. powiedziała mi, że przecież to jeszcze nie jest dziecko, nie ma serca nie czuję. Odpowiedziałam wtedy, że ma serce które bije więc w 100% jest człowiekiem, kazałam sie zatrzymac i wysiadłam.
W bardziej zaawansowanej ciąży dostałam cios od mojego kuzyna. Jego bratu urodził sie wtedy syn i widzieliśmy sie na imininach naszego dziatka. On sam z żoną starali się wtedy bezskutecznie o dziecko. Pamietał jak powiedzial "Jedni chcą mieć dziecko i nie mogą a inni nie chcą a mają". Wybiegłm z płaczem. Skąd on wie czy chiałam czy nie? Bo co bo byłam młoda?
Wiem że wszystkie te słowa były powiedziane pod wpływem emocji, ale bolą nadal.