Kiedyś panicznie bałam się pająków. Na samo słowo "pająk" otrzepywało mnie i na całym ciele robiła mi się gęsia skórka. Odkąd mieszkamy we własnym domu, trochę ta fobia "przygasła" :-) Już nie reaguję krzykiem na widok byle pająka ;-) Oczywiście jak jakiś większy się trafi, czy zbyt szybko idzie w moim kierunku, to robię zryw i towarzyszy temu jeszcze krzyk ale myślę, że z czasem i tych większych przestanę się bać.
Tak samo miałam z wysokością. Pamiętam moje początki wchodzenia po drabinie. Wejście - pół biedy - a zejście - stan przedzawałowy. Sytuacja zmusiła mnie do częstego korzystania z drabiny - no bo jak tu własnej budowy nie doglądać - ;-) Teraz śmigam po drabinie praktycznie bez trzymanki :-)
Chwalić się tu - kto, podobnie jak ja, przezwyciężył w sobie lęki i fobie, które nękały go latami? Mi tu właśnie przed nosem pająk łazi a ja nie uciekam. Jakby to powiedział Szymuś - Mama ziuch!