A tak mi jakoś przyszło do głowy. Żyje sie tak z dnia na dzień, bo się żyje i już. Czy u was jakoś inaczej to przebiega. Jest męką, udręczeniem, a śmierć wyzwoleniem. A może jest przyjemnością , ciekawością każdego następnego dnia. A może nawet się nad tym nie zstanawiamy..żyjąc w pędzie i zabieganiu..
Co wy na to?!