Ślub, narodziny dziecka, nowa praca, ale nie tylko - także przeróżne indywidualne dla każdego momenty oznaczajace nowy etap w życiu, powodują radość, ale i stres, przygnębienie, brak stabilizacji, refleksję nad tym: co dalej? Takie przełomy mogą prowadzić nawet do depresji, szczególnie, gdy brak wspracia i dobrej rady.
Jak Wy sobie radzicie w takich momentach? Przystosowanie sie do nowej sytaucji przychodzi Wam z łatwością, czy przeciwnie - potrzebujecie na to czasu? Jak wiele takich "przełomów" juz w Waszym zyciu było? A moze oczekujecie na taki moment?