SŁODKIE WSPOMNIENIA Z CHOCOLISSIMO - konkurs
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Aby wygrać trzeba być łasuchem, albo chociaż takim malutkim miłośnikiem czekolady. W każdym razie chcemy odkryć czy czekolada gości w waszych sercach i pamięci. Jakie są Twoje najsłodsze wspomnienia związane ze spędzaniem wspólnych chwil Wielkanocą? Czy gości w nich czekolada? Na Wasze odpowiedzi czekamy na naszym forum tutaj >>
SŁODKIE WSPOMNIENIA Z CHOCOLISSIMO >>
Czekamy na najsłodsze, najbardziej porywające serca rodzinne wspomnienia!
Nie żałuj słów i podziel się z nami słodkimi chwilami związanymi z czasem Wielkanocy!
Konkurs trwa do 1 kwietnia!
Weź udział w konkursie już dziś!
Partnerem konkursu jest:
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
Moje najsłodsze Wielkanocne wspomnienie to święta w 2013 roku. Wtedy to 26 marca niespodziewanie 5 tygodni za wcześnie przyszedł na świat mój maleńki synek. W Wielkanoc byliśmy jeszcze w szpitalu i pomimo,że z dala od rodziny, bez świątecznego stołu, góry przysmaków, kurczaczków i pisanek byłam bardzo szczęśliwa, bo obok mnie w szpitalnym łóżku leżał największy Skarb. W dodatku synek miał żółtaczkę, był cały żółciutki i śmiałam się, że to mój wielkanocny kurczaczek.
A czekolada? Też oczywiście gości we wspomnieniach świątecznych. U nas na święta zawzse zjeżdżamy się wszyscy do dziadka (a wcześniej do Babci i dziadka, kiedy Babcia jeszcze żyła). Kiedy byłam dzieckiem zawsze każdy dorosły obdarowywał mnie i kuzynostwo czekoladkami. Zawsze zbierał się cały stosik, który zjadało się jeszcze przez kilka dni po świętach.
Dodatkowo moja siostra ma 6 kwietnia urodziny, więc często zdarzało się, że wtedy wypadały też święta. Oczywście zawsze był pyszny tort zrobiony przez mamę.
A na świątecznym stole co roku mnóstwo ciast i ciasteczek, na sam widok robi się człowiekowi przyjemnie;)
- Zarejestrowany: 27.05.2011, 19:34
- Posty: 67
W moich najsłodszych wspomnieniach związanych z Wielkanocą czekolada jest podkreśleniem tych pięknych chwil. Czekolada podnosi ich charakter, wzmacnia ich autorytet...
Słodkie wspomnienia związane z Wielkanocą to czas, gdy siedzimy na dywanie w wielkim salonie- ja, siostra, brat i tata, i urządzamy zawody w taczaniu jajek. Korzenie rodziców mojego taty prowadzą do Wilna, i stamtąd pochodzą te zwyczaje. Najpierw przygotowania, czyli musi być koszyczek umalowanych jajek, bierzemy duże książki, te największe, i robimy z nich ślizgawki dla jajek. Każdy uczestnik ma swoje jajko i po kolei puszczamy, które jajko poturla się dalej? Emocje sięgają zenitu, buzie się radują, serca szybciej biją... Następna zabawa to uderzanie jajkiem o jajko, aż jedno z nich pęknie. Wygrywa ta osoba, która najdłużej ma całe jajko...
Po zabawach, które wspominam do dziś, siadamy do stołu, i mama przynosi pyszną babkę czekoladową z polewą... Aromatyczna, zmysłowa, pyszna, zabiera nas do innej krainy. Sprawia, że zachwycając się jej smakiem patrzymy tylko na siebie, i bez słów wiemy, że łączy nas ... miłość. Ta babka zawsze była przyniesiona przez mamą po zabawach. Była kwintesencją tych chwil
- Zarejestrowany: 01.09.2013, 18:09
- Posty: 204
A mi przypomniała się jeszcze jedna rzecz- słodkie wspomnienie z tej Wielkanocy, kiedy leżałam z nowonarodzonym synkiem w szpitalu. Pamiętam, że teściowa przyniosła mi kawałek ciasta czekoladowego. Nie mogłam go za bardzo zjeść, bo karmiłam synka piersią. Ale było tak apetyczne, nie potrafiłam się oprzeć i tak skubałam je przez dwa dni co godzinę, dwie po troszeczkę. Alez mi wtedy smakowało!
- Zarejestrowany: 13.10.2011, 14:48
- Posty: 7303
Najłodszymi wspomieniami podzielę się z Wami :)
Mama ,krząta się po kuchni by potrawy przygotować -czas na wypiek słodka sprawa teraz zacznie sie zabawa :)
W miskach masy rozrobione -jest serowa i makowa ,gdzieś bakalie są wyjęte i ciach palec w masę wkręcę ... mmmm ... pyszności masa sernik na mym palcu gości -niebo w gębie czuję przecież.
Czekam gdzieś na boku -mamy wzrok znika gdzieś w tłoku -nieodpartą czuję chęć -palec w masie makowej umoczyć chcę ... język biega w mordce mej i makową masą cieszy się ....
Mama !!! już drożdżowe ciasto rośnie przebić trochę ?... mama na ,to owszem... tak ... Ewunia palec w drożdżak bach ... Mama z lekką kwaśną minką ,łasuch z Ciebie ech... dziewczynko ...
I już sernik w piekarniku ,cieszy nosek ,serce rośnie ... kiedy bedzie juz gotowy skubnę w niewidocznym miejzcu ,by mamusia nie widziała ,że Ewunia smakowała :)
Juz makownik z piekarnika wyskakuje ,wspaniały ,rumiany aromatem nas zachwyca -Ewa skubie znów na boczku i unika mamy wzroczku :)
I drożdżaczek czeka na pieczenie już nie mogę się powstrzymać czekam na kruszonkę przecież -mama prawie ją zrobiła ,co by zrobic ,by choć kąsnąć okruszeczka i znów język swój ucieszyć .... mama telefon do Ciebie -tak już idę ... A Ewunia juz myszkuje ,kruszoneczkę wnet smakuje ... mama wchodzi -nikt nie dzwonił ?... Ewki przełyk znów zadowolony
Pachnie miło nam świętami z mamą w kuchni dzionek cały ,by smakować te słodkości ,które będą cieszyć miłych gości,pachnie ciastem -łodkościami ich aromat w domu całym -takie Nasz wspólne chwile mamie pomóc w kuchni mile -skubnać sobie kruszoneczki ,moczyc palce w masach na misezce i oblizać każdą łyżkę ,która w masie była bystra -teraz mam ja w swojej buzi cieszę się jak dziecko zawsze gdy świąteczny czas wskazuje kuchnie gdzie przyrządzę ciasta babki by ucieszyć swoje dziatki. -Wszyscy zawsze są radośni ,gdy na stole są słodkości -cieszą wszystkich podniebiena ,mina robi się przyjemna - patrzeć jak polewy z czekolady skubią ,lukier oblizują -a ciasta znakomicie każdemu smakuja :)
Takie Słodkie Wspomienia mam jak pomagałam na święta mamie w kuchni :) Radosny czas i zawsze śmiech i żart :) Mimo upływu lat prawie każde świąteczne wypieki i wszelkie potrawy przygotowuje z moją mama i ciągle smakuję i skubię coś po drodze w momęcie przygotowań .
Dziś jestem mamą i myślę ,ze już niedługo i moje córeczki zaczną dzielnie pomagać mi w świątecznych wypiekach i będą wyczekiwac momentu ,bym spusciła z Nich swój wzrok ,a one będą smakowały i moczyły paluszki w masie sernikowej ,podjadały bakalie ,smakowały galaretki - będę bardzo zadowolona jak chętnie pomoga mi w kuchni ,a ja pocieszę się ich myszkowaniem i obserwacją tego jak smakują i co zrobią ,by mama na chwilę odwróciła się -a na ich językach wylonduje kruszonka i inne przysmaki które będę przygotowywać :)
- Zarejestrowany: 19.02.2015, 08:47
- Posty: 308
Najsłodsze wspomnienia związane ze spędzeniem wspólnych chwil Wielkanocnych.
Moja najwspanialsza i najsłodsza Wielkanoc zawsze kojarzy mi się z Rodziną i syto zastawionym stołem w różne słodkości. Zawsze po tradycyjnym śniadaniu Wielkanocnym stół zmienia się nie do poznania, zostaje zastawiony samymi smakołykami Wielkanocnymi. Wtedy zbiera się cała Rodzina, aby wspólnie spędzić mile czas podjadając łakocie ze stołu. Pierwsze na stole pojawiają się baby. Na jednym końcu stołu pięknie prezentuje się babka ociekająca bardzo słodkim i białym lukrem, a na przeciwnym końcu wkracza babka skąpana w czekoladzie, która spływa po jej ramionach. Cała rodzina słodko sobie gaworzy delektując się babami wielkanocnymi. Nie może zabraknąć także muffinek małych babeczek dla najmłodszej udekorowanych czekoladą, a także wielkiego zająca czekoladowego, który czmychnął z koszyczka wielkanocnego. Wyprostowany zając zawsze dumnie siedzi sobie w towarzystwie małych kolorowych jajeczek czekoladowych i jak to zając skubaniec chowa się za babkę, aby nikt go nie porwał ze stołu - a oko na niego ma nie jeden. Oczywiście nie może zabraknąć także tradycyjnego sernika, makowca. które zawsze ociekają polewą czekoladową. Jak sami widzicie w mojej Rodzinie na stole wielkanocnym nie brakuje czekolady zawsze ona gości w różnej postaci. A nie ma nic najwspanialszego jak cała Rodzina wokół stołu zebrana i radująca się tymi wspaniałymi Świętami Wielkiej Nocy - a czekolada tylko dodaje uśmiechu i radości na twarzach domowników i gości. Każdemu życzę takiego stołu i takiej atmosfery, która u mnie gości.
Wspomnienie jest bardzo odległe , ale bardzo pamiętam Nie miałam rodziców więc nie byłam rozpieszczana Nie wymagałam od bliskich cioci ,babci itp.Święta były obchodzone bardziej duchowo Rodzina była bardzo religijna ,nie myślałam o żadnych prezentach Nauczyłam się pięknie pisać pisanki woskiem Spotkania przy pisaniu pisanek były radosne Zawsze czekałam na ten moment z niecierpliwością Pamiętam równiż mój pierwszy słodki prezent od mojej cioci , która przyjechała z miasta i obdarzyła mnie dużą czekoladą i książką Marii Konopnickiej "Na jagody" Z książką poszło mi łatwo,bo już czytałam, ale z czekoladą nie umiałam sobie poradzić Położyłam się spać oczywiście zabierając ją ze sobą do łóżka Słodkie cudo roztopiło śię Zrobiło mi się zal , ale lizanie cosię dało było też przyjemne Moja babcia piekła piękne żółciutkie baby drożdżowe Pachniały w całym domu ,a jak smakowały....cudo Nigdy nie odtworzyłam w swoim domu tego smaku i zapachu Świąt Wielkiej Nocy Na stle w te święta jak i poprzednie znajdzie się dużo łakoci robione własnoręcznie Będzie kolorowo i słodko
- Zarejestrowany: 02.10.2013, 22:24
- Posty: 69
Zawsze, kiedy przychodzi Wielkanoc na moim rodzinnym stole znajduja sie przepyszne ciasta, ktorych jednym ze skladnikow jest niewatpliwie czekolada - w roznych odslonach.
Na stole obok slodkiego cukrowego baranka, migdalowego mazurka, zajaczkow z ciasta drozdzowego tym czego nie moze zabraknac jest tradycyjna babka wielkanocna. Mocno czekoladowa - z wyczuwalna skorka pomaranczowa gosci na nie jednym wielkanocnym stole!
Ukryte w koszyczkach zajaczkow male czekoladowe jajka z roznymi nadzieniami sprawiaja wiele radosci najmlodszym, a take ciesza nie jedno podniebienie.
Znajdujac sie poza domem, gdy przychodzi mi na mysl W I E L K A N O C zawsze kojarzy mi sie ona z domowymi ciastami mojej mamy, z dodatkiem suszonych owocow - takich, jak: morele, daktyle, bakalie, rodzynki - ktorych smaku nie da sie zapomniec i nawet najdrozsze ciastko z cukierni za rogiem nie jest w stanie tego zastapic. Docenia sie wtedy wysilek, serce i czas, jaki wlozyla w to bliska osoba. Pojawiaja sie obrazy z dziecinstwa, jak bylo sie malym dzieckiem, kiedy "pomagalo" sie w kuchni - rozsypujac make i kradnac do kieszeni suszone owoce i oblizujac lyzki z czekoladowych mas przekladanych do ciast.
Te obrazy i wspomnienia wywoluja usmiech na twarzy i wciaz czeka sie na swieta, na te rodzinne spotkania, na wspolne gotowanie i przygotowania. Po to by byc razem, po to by - tworzyc kolejne zapisane w pamieci WSPOMNIENIA.
- Zarejestrowany: 14.02.2014, 22:30
- Posty: 420
Nie wyobrażam sobie Świąt Wielkanocnych bez czekolady... Już w Wielką Sobotę przygotowywałyśmy z siostrami koszyczki, a w nich obowiązkowo musiały się znaleźć w dużej ilości zajączki czekoladowe i jajka z czekolady. Zawsze, gdy wracałyśmy ze "święconki", to kilka jajek czekoladowych nam się po drodze "gubiło" - zostawały tylko sreberka, :) a w domu oczywiście mogłyśmy się już oficjalnie dzielić święconym, bo przecież nie byłyśmy w stanie wytrzymać do niedzieli... :)
Pamiętam także smak białej czekolady, która pokrywała babkę wielkanocną. Jej miękkość i smak zawsze wygrywa z polewą lukrową.
- Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
- Posty: 72
Moje najsłodsze wspomnienia Wielkanocne to te z czasów dzieciństwa. Czas święcenia potraw, ustrajania koszyczków i wędrowania z nimi do kościoła był po prostu magiczny. Biel serwetek, którymi przykryte były koszyczki, niezliczona ilość dzieci przy ołtarzu - to wspomnienia, które zostały wyryte już na zawsze. Pamiętam, że jednego roku z dumą niosłam swój koszyczek, byłam dumna tymbardziej, że zapakowałam do niego czekoladowego zajączka. Niestety w kościele okazało się, że moja wizja majestetycznego poświęcenia koszyczków nijak miała się z wizją księdza, który tak się zagalopował w swej przemowie, że zupełnie zapomniał, że to czas święcenia a nie kazania na mszy. I wtedy właśnie znudzona niezrozumiałą przemową księdza, stanęłam w kąciku i cichaczem zjadłam tego zajączka. :) Był pyszny, nie pamiętam żeby czekolada tak mi smakowała. :) To moje najsłodsze Wielkanocne wspomnienie, związane całkowicie z czekoladą. :) A że niedaleko pada jabłko od jabłoni, w sobotę będę się uważnie przyglądać swoim dzieciom i zawartości ich koszyków. ;)
Jestem osobą, która mogłaby 27-go grudnia czekać na Wielkanoc, a w lany poniedziałek wypatrywać Bożego Narodzenia..., i nie dlatego, że nie doceniam samego momentu świętowania, tylko dlatego, że jednak najwiekszą frajdę sprawia mi samo czekanie i powolne dopieszczanie przygotowań (ostatnio na tyle, na ile czas pozwoli):-) Przyznaję się - w tych przygotowaniach zawsze ważne miejsce odgrywa czekolada. I być może powinnam się nieco ograniczyć, jednak jak tu nie myśleć o myśli, o której się wciąż myśli... czeko, czeko. Na swoją zgubę, udając się na przedwielkanocne gromadzenie jajek i wszelkich majonezów, przeczytałam w trakcie podróży tramwajem post o czeko-haju, którego postanowiłam wcześniej nie czytać, bo przecież PRAWIE jestem na odwyku. Ale już właśnie w tym tramwaju poczułam chęć na smak wybornej kosteczki, który przyciągał mnie jakąś magnetyczną siłą. Oczywiście, gdy wysiadłam z tramwaju, to znalazłam się przed wyborną szybą, przez którą mogłam popatrzeć na krem czekoladowy…i rozmarzyć się, że kupuję pełno kremów czekoladowych… cóż było podobnie:... żeby dojechać do domu poprosiłam o czekoladę w tubce.. która skończyła się szybciej niż myślałam, więc zaczęły się nerwowe poszukiwania czegoś czym można by liznąć krem, ale nie było łyżki! Całe szczęście, że po drodze minęłam kawiarenkę i tam rzuciłam krótkie: 'Czy mogę szpatułkę' dostałam, wybiegłam z galerii, usiadłam na ławce pod magnolią otworzyłam i… jem aż mi się uszy trzęsą tą drewnianą szpatułką… Dzieciak z wózka patrzy na mnie jak na wariata czekoladowego, a pewien przystojny młodzieniec podchodzi do mnie i mówi: 'Przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać, muszę zapytać co Pani tak smakowicie je?' A ja już cała czerwona jak dziecko nakryte na gorącym uczynku mówię mu, że pewnie nie uwierzy ale prawda jest taka, że wyjadam drewnianą szpatułką krem czekoladowy, bo ahhh szkoda gadać długa historia, a on... powiedział tylko "Więc idę po to samo"... i zwiał... ( no nie, żeby mi zależało na jego towarzystwie... w domu ukochany mężulek czekolaowo czeka):) Jednak, nie ukrywam, jaka ja byłam wtedy szczęśliwa, TAAAKA szczęśliwa z powodu czekolady... BO JAK NIE CZEKO TO CO? :-)
P.S. uzależnienie czy love? (kochamy ją RODZINNIE miłością pierwszą... w święta i po świętach równie mocno!) :-)
- Zarejestrowany: 06.03.2011, 18:05
- Posty: 75
Wspomnienia będzie jedno, średnio sielskie pewnie, ale mnie - jak tylko o tym pomyślę - natychmiast chce się śmiać.
Wielkanoc paredziesiąt lat temu. Mamy już nieco po trzydziestce. I mój brat i ja, a rzecz działa się, kiedy on miał jakieś sześć? Może siedem. PRL jeszcze miał się dobrze - przyznajmniej w sklepach :) A my na Wielkanoc dostaliśmy duże, wielkie czekoladowe (absolutnie zachodnie) zające w złotych, czy kolorowych papierkach. Mój - to taki klasyk w naszych zachowaniach - stanął na półce i miał wyglądać. Bartek swojego pochłonął. Pamiętam, że byłam zła, bo pochłonięcie jego gryzonia oznaczało podobny koniec dla mojego - w czasie, kiedy mnie nie będzie w domu.
Okazało się, że bardzo, bardzo się myliłam. Albowiem Bartek zaniemógł i z koszmarnym bólem brzucha i mdłościami spędził poniedziałek dyngusowy pod kołdrą.
Czemu mnie to bawi? Albowiem przez te dwadzieściaparę lat brat mój do ust nie wziął czekolady w formie zająca. Św, Mikołaj - spokojnie, może być. Renifer? Pisanka? Wszystko. Zając - nie ma szans. Mózg, proszę jury, w zapamiętywaniu traum, jest jednostką fenomenalną :)
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Najsłodszymi wspomnieniami świątecznymi związanymi z czekoladą są jajka niespodzianki, które zawsze kupowaliśmy dla naszej kochanej wnusi Oliweczki, jak mała jeszcze była...
Ona bardzo te jajeczka jeść lubiła i cieszyła się z każdej malutkiej zabaweczki, którą w nich znajdywała i je kolekcjonowała...
Przez te kilka lat uzbierała ich sporo i do dzisiaj się nimi bawi wspominając sytuacje jak je dostawała...
Ostatnio do tych jajeczek doszła gorzka czekolada, którą uwielbia tak jak... babcia... he he he...
Jak teraz patrzę na to piękne opakowanie czekolady od Chocolissimo z pisanką na środku to chciałoby się taką w te Święta Wiielkanocne jej podarować i samej też posmakować bo wygląda smakowicie... mniam...
- Zarejestrowany: 13.11.2014, 09:41
- Posty: 15
Wielkanoc kojarzy mi się zawsze z Domem Rodzinnym, Tradycją, przygotowaniami, takim podniosłym obchodzeniem Tridum Paschalnego oraz Rezurekcji i oczywiście uroczystym wspólnym śniadaniem.
Ale to wspomnienie, które chcę opisać działo się zawsze po południu. Z racji, że mieszkaliśmy blisko lasu, to tradycją było, że duża część rodziny zjeżdżała się do nas i wyruszaliśmy na spacer w poszukiwaniu jajeczek wielkanocnych, które zgubił zająć Jajeczka lukrowe i czekoladowe były zbierane przez dzieci do koszyczów. Tych małolatów było nas chyba ok 10. Przeganialiśmy się, żeby nazbierać jak najwięcej i wracjąc tą samą drogą dziwiliśmy się, że jeszcze tyle przegapiliśmy. To były wspaniałe chwile
Oczywiście, gdy już byłam "starsza", to poznałam tę tajemnicę Zajączka gubiącego słodkości. Teraz my z rodzeństwem i kuzynostwem kontynuujemy tę tradycję. W ten sam sposób i w tym samym lesie chodzimy z naszymi pociechami,którym sprawia to taką samą radość, jak kiedyś nam
- Zarejestrowany: 10.11.2014, 08:25
- Posty: 502
Moje wspomnienie Wielkanocy która na zawsze pozotanie w moim sercu i pamięci to święta które po raz ostatni spędziłam z moją babcią.
Ponieważ od 13 roku roku życia to właśnie babcia mnie wychowywała, byłam z nią bardzo zżyta i kiedy po latach zaczeła chorować pomagałam w opiece nad nią kiedy tylko mogłam. W święta Wielkanoce prawie każdy spędza czas w gronie rodziny ale ponieważ ja jej nie miałam ( mam na myśli męża i dziecko) zaproponowałam że w święta to ja zajmę się babcią która miała Alzheimera , uciekała z domu, zapominała się itd, aby inne osoby z rodziny mogły w gronie najbliższych spędzić spokojnie święta. Ten czas był dla mnie bardzo trudny i wyczerpujący ale przynajmniej po części mogłam wynagrodzić babci jej trud jaki włożyła w moje wychowanie. W wielkanoc siedziałyśmy sobie w domu i w przebłyskach pamięci babcia opowiadała mi historie ze swojego życia. Kiedy po śniadaniu zrobiłam sobie kawę i wyjęłam słodkie ciasto babcia zapytała mnie czy mogę jej dać kawałek i pomimo iż nie mogła jeść słodkiego ze względu na cukrzycę pozwoliłam jej zjeśc odrobinę łakoci. Wtedy powiedziała mi słowa które do dziś pamiętam-
"Kiedy ja byłam mała nie było ani słodyczy ani czekolad nawet palcków nie było z czego upiec. Mama na święta zawijała nam kostkę cukru w bawełnianą szmatkę i lizaliśmy ten cukier z takim smakiem że do dziś go pamiętam. A dziś jest wszystko, dzieci mają takie życie że nigdy nie uwieżą jaka bieda była przed wojną i trzeba się modlić aby nigdy już takich czasów nie było. Ale teraz wszyscy mówią że trzeba się odchudzać- a Ty nigdy się nie odchudzaj- jak masz na coś ochotę to jedz - bo jak przyjdzie choroba to nie będziesz już mogła jeść tego na co masz ochotę. Ja dawniej nie miałam słodyczy a teraz kiedy jestem chora nie mogę już ich jeść, więc bierz z życia wszystko na co masz ochotę".
Posłuchałam babci i staram się spełniać swoje marzenia i małe zachcianki ponieważ uważam że w życiu piękne są tylko chwile i ta ostatnia wielakanoc i wspólnie z babcią zjedzone ciasto należą do takich chwil.
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 14:50
- Posty: 65
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Piękne wspomnienia. Czekamy na więcej! :D
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Moje wspomnienie zaczynało się nieciekawie.. Planowaliśmy chrzciny naszego maluszka. Męża wysłali nagle w delegację w drugi koniec Polski.. ja raptem ze wszystkim zostałam sama.. i wszystko zaczęło się walić! Chrzestnych mieliśmy już ustalonych ale nagle jeden z nich stwierdził że to niedobrze że on będzie i finał.. Zostałam bez chrzestnych, tzn. tylko z jednym.. Teściowa nagle nie wiedząc czemu przestała się odzywać.. Piątek wieczór a ja z dzieckiem na ręku, drugim też ciągle za mną chodzącym z telefonem przy uchu próbowałam smażyć kotlety.. Już miałam się ochotę poddać i rzucić wszystko.. ale nagle dech mi zaparło bo nagle moje starsze dziecię gdzieś zniknęło! Szukałam wszędzie a tu nic! Nagle ujrzałam lekko uchylone drzwi od małego pokoju.. pchnęłam je lekko a tam mój szkrab siedział na podłodze, cały wymazany zajadał jak Kubuś Puchatek łapką krem czekoladowy ze słoika!! Widok niesamowity! Tak mnie mój słodziak rozbroił że dałam na luz ze wszystkim! Scałowałam słodkości, wykąpałam dzieciaki i poszliśmy spać. Ranek okazał się bardziej łaskawy. Pierwsze co to obudziło nas pukanie taty do okienka, potem zajechała kuzynka z już upieczonymi ciastami, potem był telefon że chrzestnym bardzo chętnie zostanie brat cioteczny! W końcu maluszek ma trójkę chrzestnych bo bratowa również bardzo się poczuwa! Jakoś się szczęśliwie wszystko ułożyło.. a czekoladowe słodkości zawsze trzymam w tym samym kąciku.. wiemy o tym mój maluszek i ja ale i tata też nas podgląda.
Bo wszyscy jesteśmy łasuchami!
Moje słodkie wspomnienia związane w Wielkanocą są zarówno komiczne jak i przerażające. A było to tak. w 2012 roku Wielka Niedziela wypadała 8 kwietnia, a moja babcia 6 kwietnia obchodzi urodziny. W związku w ty, że były to "okrągłe urodziny" postanowiłam upiec dla niej tort czekoladowy na bazie ciemnej i białej czekolady. Tort piekłam w sobotę, lecz tak się złożyło, że podrzucono mi do "pomocy... a raczej przeszkadzania" moją wówczas jeszcze niespełna 5-letnią chrześnicę. Oczywiście nie muszę chyba tłumaczyć, ile było zamieszania. Tutaj biszkopt, tam masa, obok pokruszona czekolada, a wszędzie... para małych rączek, które wszystkiego muszą dotknąć, zmiażdżyć, posmakować.
Zadanie nie było łatwe, ale... udało się! Tort wyszedł wspaniały! Oczywiście kuchnia wyglądała jak po bitwie pod Waterloo, a Julka i ja byłyśmy całe w masie i innych pysznych dodatkach. Ale jak to ja zawsze twierdzę - liczy się efekt końcowy, a nie droga do niego!
Gdy lekko doprowadziłam Julkę do porządku poprosiłam ją aby poszła się pobawić do mojego pokoju, a ja w tym czasie sprzątne kuchnię i włożę tort do lodówki. Julka poszła się bawić, a ja wyszłam do pomieszczenia gdzie mamy dużą lodówkę, aby zrobić miejsce na ciasto. Nie było mnie może... 2-3 minutki, ale jak wróciłam... Julka stała na małym krzesełku i robiła rączką "dziurę na soczek" - przypomniała sobie jak latem na plaży kopała w piasku dziury i wypełniała je wodą i postanowiła taką samą zrobić w urodzinowym torcie!
Na szczęście - jeśli w tym przypadku można mówić o szczęściu - kopać w torcie zaczęła na jego samym środku i ten środek po prostu wyciełam nożem. A solenizantka - no cóż - nie zdmuchiwała świeczek tylko kawałeczek torta dostała tak jak wszyscy goście od razu na talerzyku.
- Zarejestrowany: 17.03.2011, 12:08
- Posty: 50
Święta Wielkanocne już tuż tuż przed nami,
ohh a ja zatrzymałam się poniekąd nad wspomnieniami.
Pamiętam, iż trzeba było zastanowić się nad pisankami.
Gdyż to nierozłączny element Wielkiej Nocy,
I by się nie męczyć z nimi do ostatnich chwil - do północy,
Przedstawiam wam sposoby mojej Babci na pisanki oczywiście \ sprawdzone,
Moje oczy były z nich zadowolone.
Sposobów było wiele, niektóre łatwe, niektóre bardziej trudne,
Ale była ogromna satysfakcja i robienie ręczne pisanek nie było wcale nudne.
Pamiętam, jak garnęłam się do jajek zdobienia,
bez wątpienia,
Obtoczenie jajka wcześniej klejem posmarowanego,
W cukrze, kolorowym piasku albo jeszcze czegoś innego.
W tej metodzie wraz z siostrą pomagałam
Niezłą zabawę i ubaw miałam.
Od mojej babci Krysi, a później z pokolenia do mamy Moniki,
na pisanki są dobre naturalne barwniki.
To z ziół i roślin wywary,
Efekt kolorów jest nie do wiary.
Wcześniej wraz z Babcią po polach chodziłam,
i mnóstwo traw , ziół itp. w koszyku gromadziłam.
Kolor żółty to dzięki suchych cebuli łupinek, rumiankowi
Liścia brzozy i olchy i młodej jabłoni.
Czerwony to przez owoce czarnego bzu i suszone jagody,
Suchej łupinek czerwonej cebuli – to dopiero metody.
Sok z buraka na kolor różowy wpływa,
Takim różanym się u mnie w domu go nazywa.
Marchewka i dynia,
To kolor pomarańczowy przypomina.
Zieleń to dzięki pokrzywie, kory brzozowej i trawie,
I z tymi roślinami jest już po sprawie
Oczywiście było mieszanie niektóre z jajek ,
Wychodziła piękna tęcza , jak z bajek.
Efekt był wspaniały,
Jajka kolorowo się prezentowały.
Obecnie to są lepsze sposoby na jajka,
ohh szukanie tychże traw to nie ta bajka.
Ponadto w Wielkanoc,
Symbole nabierają moc.
To Baranek pełen niewinności,
Zawsze u mnie na stole wielkanocnym gości.
Co roku nieodmiennie na ucztującą rodzinę spogląda,
Bez powodu w talerze nam nie zagląda.
Z czekolady, cukrowy, czasem z ciasta,
Nawet żywemu jeszcze kilkanaście lat temu nie mówiłam basta.
Pamiętam, gdy byłam mała,
Moja kochana babcia baranki hodowała.
Zawsze ich loczki mi się podobały,
Te ich kręcone blond włosy mnie wprost zachwycały.
Często wraz z babcią do stajenki wchodziłam,
I do młodych owieczek się tuliłam.
Wtedy to babcia mi powtarzała,
Bym szczególnie w Wielkanoc o nich pamiętała.
Baranek to towarzysz w święta bez dwóch zdań,
Szczególnie na takiego z czekolady chrapkę mam (heh).
Dlatego na stole zawsze Baranek zasiada,
i innych pyszności jest obsada.
Oczywiście pyszny mazurek,
Biała kiełbasa i Babciny żurek.
Babki Wielkanocnej nie brakuje,
W święta wszystko smakuje.
Zapamiętane smaki, zapamiętane wrażenia
– BEZCENNE i nie do powtórzenia
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Przepraszamy za opóźnienia i już publikujemy listę laureatów:
Scarlett, silvia8, ewewita1383, Blondi089, drewienko
GRATULUJEMY! Słodkie tafle wędrują do Was!
Zobacz więcej: https://www.familie.pl/artykul/SLODKIE-WSPOMNIENIA-WYNIKI,8890,1.html#ixzz3WcqfhDXC