Mąż mnie nie kocha, chce być ze mną ze względu na dzieci
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Jesteśmy małżeństwem 6 lat, mamy dwoje małych dzieci. Od długiego czasu żyjemy raczej jak kolega/koleżanka i jak rodzice, czasami jako partnerzy w pracy. Jednak jako mąż i żona nie funkcjonujemy. Przez ostatnie pół roku starałam się jak mogłam aby między nami się poprawiło, na marne. Zdałam sobie sprawę, ze dla Męża jestem niewidzialna, jestem mu obojętna. Wczoraj gdy zapytałam co do mnie czuje...nie umiał nic powiedzieć. Gdy zapytałam czy jest ze mną przez dzieci powiedział, że one wiele zmieniają. Czyli, że gdyby nie dzieci to zapewne nie byłoby sensu dalej w tym trwać.
Jak mam żyć z kimś kto mnie nie kocha, ma mnie w nosie i dla kogo jestem obojęta? Jak mam na codzień z nim funkcjonować pod jedynm dachem? Jak mam walczyć? Czy jest sens?
Od pół roku nigdy mnie nie przytulił...nie pyta jak się czuję, nic!
mysle,ze kluczem do sukcesu jest mowienie o swoich uczuciach...
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Mąż był traktowany jak król w domu ale nie ukrywam, ze często uciekałam do dzieci bo czułam, że dla nich jestem ważna a dla niego, mimo starań - nie.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Mąż był traktowany jak król w domu ale nie ukrywam, ze często uciekałam do dzieci bo czułam, że dla nich jestem ważna a dla niego, mimo starań - nie.
Może nie traktuj mężą jak króla ale własnie jak męża z całym dobrodziejstwem inwentarza.
- Zarejestrowany: 08.06.2011, 06:18
- Posty: 1582
A ja tak myślę sobie inaczej... Macie problemy finansowe, on o tym dobrze wie, jeszcze nie wytrzymujesz i wybuchasz Atakujesz go ciągle pytaniami, i oczekujesz żeby okazywał ci uczucia.
A w jego głowie jest taki obraz - nie sprawdziłem się jako głowa rodziny, nie mogę wyjść z tarapatów finansowych, moja żona się tak stara, a ja nie jestem w stanie jej nic dać. Lepiej by jej było z kimś innym....Zamyka się w sobie i tworzy jakby pancerz ochronny, skupia wszystkie swoje myśli i działania na jednym aspekcie - zapewnienie bytu rodzinie.Dlatego jest zmęczony tym wszystkim.
Według mnie mężczyźni nie potrafią tak jak kobiety zajmować się wieloma sprawami na raz. Oczywiście są jednostki ekstremalne co mają żonę, kochankę i koleżanki w pracy i potrafią to pogodzić lawirując nad przepaścią.
Warto spróbować to ratować, tylko my znamy twoje zdanie, a nie znamy jego zdania.Trudno jest ocenić kto tak naprawdę ma rację. Pewne jest jedno, takie problemy powstają jeżeli w którymś momencie przegapi się zalążek problemu.
Polecam Ci taki Potadnik ,,Sekrety mężczyzn'' , które powinna znać każda kobieta. - dr. Barbara De ANGELIS, może pozwoli Ci ta ksiązka lepiej zrozumieć naturę mężczyzny i zgłębi tajniki męskiej duszy.
O jednym należy pamiętać, że kobiety ,,myślą'' sercem, a mężczyźni głową.
- Zarejestrowany: 24.02.2012, 12:26
- Posty: 78
Ja myślę żeby mówić o swich najgłębszych uczuciach Mężczyźni nie wiedzą o tym co my myślimy trzeba im jasno wytłumaczyć co nam sie podoba a co nie i co nas boli Na pewno jemu nie jesteś obojętna Pozdrawiam
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Trochę czasu minęło, starałam się z całych sił ale to chyba nie ma sensu. Mówiłam mu na bieżąco co mnie boli, starałam się mówić wprost bez strachu, że się zdenerwuje. I jeśli tuptam przy nim posłusznie i cicho jak gejsza to jest zadowolony i tryska humorem. Ale czasami moja mina lub inna pierdoła mu się nie spodoba i już jest dno. Nie chcę się całe życie kontrolować. A najgorszy jest fakt, że pomimo moich prób chociażby przytulenia on pozostaje obojętny. Na słowa kocham Cię nie odpowiada nic, szybko zmienia temat. Nie wiem sama ale chyba nie ma ani jednej płaszczyzny na której byśmy się zgadzali. Przez ostatnie pół roku kochaliśmy się raz.On w ogóle nie szuka jakichkolwiek uczuć. Najwygodniej mu jak jestem z boku, robię co należy i już.
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Mam wrażenie, że się sama decyzja podjeła. Znosimy siebie ze względu na dzieci. Ja oczywiście chcę być nie tylko szczęśliwą matką ale i szczęśliwą żoną jednak chyba wszystkiego mieć nie mogę. To, że jesteśmy razem i, ze nie odszedł to chyba tylko jego przyzwoitość. No bo jak można zostawić rodzinę!!!
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Och!!! Trudno jest mi cokolwiek radzić. Sama przeżyłam takie chwile. I sama zdecydowałam o rozwodzie, a po nim o wyjeździe. Było mi bardzo źle, tęskniłam za dziećmi, za moim eks. Ale po jakimś czasie wszystko ułożyło się tak jakby tych złych chwil nie było. Ale co przeżyłam, to moje. I księgę moglabym napisać bazując na wydarzeniach z tamtego okresu. Ale nie życzę tego żadnej kobiecie.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Mam wrażenie, że się sama decyzja podjeła. Znosimy siebie ze względu na dzieci. Ja oczywiście chcę być nie tylko szczęśliwą matką ale i szczęśliwą żoną jednak chyba wszystkiego mieć nie mogę. To, że jesteśmy razem i, ze nie odszedł to chyba tylko jego przyzwoitość. No bo jak można zostawić rodzinę!!!
Przecież nie jest z Tobą i dziećmi dla przyzwoitości... Może po prostu macie kryzys, może On ma kogoś, może nie możecie przezwyciężyć problemów finansowych... Powodów może być mnóstwo, które powoduja taką sytuację.... Skoro nie rozmową, to może wrzaśnij na Niego? Może brak Mu boźca, aby otworzył oczy???Współczuję Ci bardzo takiej sytuacji. Wiem, że jest cieżko, ale postaraj się być dielna. Ze względu na dzieci.
Poza tym, nie jesteś niczyją służącą. Nie powinnaś chodzić na paluszkach przy Mężu. Rób to co TY uważasz za słuszne. Bez nadskakiwania. Inaczej bedziesz się coraz bardziej załamywać, aż stracisz całkowicie swoje ja... Trzymaj sie kochana.
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Soniu otworzyłas mi oczy na cos bardzo ważnego - nie mogę stracic swego ja. Czuje, ze straciłam go zbyt wiele. Te Twoje słowa bardzo wiele mi dały, niesamowitą siłę do działania! Narodził mi się plan. Dziekuje Soniu!
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Soniu otworzyłas mi oczy na cos bardzo ważnego - nie mogę stracic swego ja. Czuje, ze straciłam go zbyt wiele. Te Twoje słowa bardzo wiele mi dały, niesamowitą siłę do działania! Narodził mi się plan. Dziekuje Soniu!
Kochana, napisałam to, co sama przerabiałam w życiu.... W każdej z nas jest to coś...A mężczyzna, który tego nie docenia nie jest wart naszych uczu ć...A już napewno nie można pozwolić na to, abyśmy przez takie traktowanie (jak służącą) zatraciły siebie...Można sie poświęcać dla innych, można wszystko- ale wszystko w granicach rosądku.
Trzymaj się kochana! Dużo siły Ci życzę! Bądź dzielna!
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
Dużo siły życzę autorce wątku. Głowa do góry.
U Nas w domu podobna sytuacja tyle ze to ja jestem z mężem dla dobra dziecka. Miłości między nami nie ma.
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
U Nas w domu podobna sytuacja tyle ze to ja jestem z mężem dla dobra dziecka. Miłości między nami nie ma.
Przykra taka sytuacja.
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
U Nas w domu podobna sytuacja tyle ze to ja jestem z mężem dla dobra dziecka. Miłości między nami nie ma.
Jak to znosisz? Masz zamiar w tym trwać?
Czasami myślę czy jest sens odbierać dzieciom ojca we wczesnym dzieciństwie. A może faktycznie jak pisze Dunia to kryzys i zwyczajnie minie?
Ja właśnie nie wyobrażam sobie aby moje dzieci były pozbawione ojca. Tym bardziej, że jakoś na zewnątrz działamy normalnie...
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
U Nas w domu podobna sytuacja tyle ze to ja jestem z mężem dla dobra dziecka. Miłości między nami nie ma.
Jak to znosisz? Masz zamiar w tym trwać?
Czasami myślę czy jest sens odbierać dzieciom ojca we wczesnym dzieciństwie. A może faktycznie jak pisze Dunia to kryzys i zwyczajnie minie?
Ja właśnie nie wyobrażam sobie aby moje dzieci były pozbawione ojca. Tym bardziej, że jakoś na zewnątrz działamy normalnie...
Na to pytanie tylko Ty możesz sobie odpowiedzieć. Jesli jesteś pewna, że nic juz sie nie da zrobić, to po co to ciąnąć? Jeśli zaś masz jeszcze nadzieję, to warto nad tym pomyśleć i zawalczyć o rodzinę.
Piszesz, że na zewnątr działcie normalnie...To tylko pozory.... U mnie kiedys tez tak było, ale dusiłam się w czymś takim. Byłam pewna swoich odczuć i decyzji...Nie trwałam w "toksycznym" związku ze względu na dziecko. Nie warto poświęcać swojego życia po to, aby dzieci miały ojca....I tak prędzej czy później to pęknie. Ja podjęłam decyzję i nie żałuję. Ale ja byłam pewna na 100%....
Jeśli nie jesteś pewna- pozekaj jeszcze. I pamiętaj, że łatwo to wszystko przekreślić, ale cięzko potem skleić cokolwiek.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Najpierw Ty powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie co czujesz do niego. Może powinniście się udać na terapię. Może ze strony męża ta obojętność jest czymś spowodowana?
W takim związku gdzie partner nie kocha partnerki dzieci wcale nie wiele zmieniają.Pęłna rodzina nie zawsze jest jakościowa gdy panuję chłód, obojętność i niechęć do siebie. Dzieci w tym wyrastają i to wszystko widzą. Wyrastają w złym modelu rodziny i jak powinna naprawdę funkcjonować.
- Zarejestrowany: 01.09.2011, 19:17
- Posty: 452
Polecam majowy numer gagi, bardzo fajny reportaż na ten temat. Przykłady róznych - w tym takiego jak Twój zwiazków.
psychologowie są zgodni, że szcześliwe dzieci, to dzieci szcześliwych rodziców, wiec nie ma sensu trwać w zwiazku bez miłości. nawet jeśli funkcjonujecie jako partnerzy, dzieciaki i tak już będą miały zaburzony obraz rodziny i jak w tym reportażu zorietnujesz sie o tym , wtedy, kiedy córka do ciebie powie: mamo, tata julki całował jej mamę, przcież to obleśne! powiedz im , że tak nie wolno robić...
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Polecam majowy numer gagi, bardzo fajny reportaż na ten temat. Przykłady róznych - w tym takiego jak Twój zwiazków.
psychologowie są zgodni, że szcześliwe dzieci, to dzieci szcześliwych rodziców, wiec nie ma sensu trwać w zwiazku bez miłości. nawet jeśli funkcjonujecie jako partnerzy, dzieciaki i tak już będą miały zaburzony obraz rodziny i jak w tym reportażu zorietnujesz sie o tym , wtedy, kiedy córka do ciebie powie: mamo, tata julki całował jej mamę, przcież to obleśne! powiedz im , że tak nie wolno robić...
W tych czasach to ciężka sprawa. Rodzice są zabiegani, nie mają czasu dla siebie, dla rodziny. Czasem coś brakuje do pełni szczęścia.
Nie ma jakiegoś szablonu, który pasuje do danej sytuacji..... Ciężkie chwile należy prztrwać, rozmawiać. Posłuchać drugiej osoby, iść na kompromis, i wymagać tego od drugiej połowy!!!!
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
U mnie ostatnimi czasy sytuacja te nie przedstawia się dobrze. Mąż żyje swoim życiem. Ma pracę. Ja siedzę w domu z dziećmi, kłopotów nam nie brak...Co zrobić żeby mąż czasem mnie odciążył, zajął sie dziecmi....Ja też chciałabym troszkę odpocząć. Ale narazie nie mam szans...Prośby nic nie dają, groźby również nie...Rozmowa kończy się zazwyczaj tym, że słyszę:
-Nic do bani, kłopoty miną, a ty sie przejmujesz...
Powoli mam dośc i zastanawiam się, czy jest sens tkwić w takim związku, w którym czuję sie niewolnikiem....Nie jestem szczesliwa....