Mam 19 lat i 20 miesieczna corke :)
Jeszcze w ciazy rozstalam sie z ojcem malej (X) ,on nie utrzymuje z nami kontaktu,nie interesuje sie mala itd.
Od 5 lat znam sie z pewnym facetem (Y) ,spotykalismy sie jakis czas,potem pisalismy tylko ze soba,ja sie zwiazalam z innym(ojcem malej X ) pozniej jak sie rozstalam z nim,to ten Y chcial sie ze mna zwiazac,akceptowal to ze w ciazy jestem itd. Powiedzialam mu wtedy,ze teraz mnie chce,a jak urodze,to mu sie cos odwidzi i nie bedzie chcial z nami byc. Potem jak urodzilam on pomogl mi bardzo,jako pierwszy przyjechal do szpitala,chcial byc nawet przy porodzie,ale sie nie udalo,bo nie moglam urodzic i cesarke mi zrobili. Jak tylko sie dowiedzial,ze mala juz jest to od razu przyjechal-szybciej niz moja mama. Odebral nas ze szpitala. Po 4 miesiacach od porodu zwiazalam sie z nim. On akceptuje mala jednak nie ma juz do niej az tak bardzo cierpliwosci,szybko sie denerwuje jak Oliwia ucieka,rozrabia lub nie slucha sie. Chcialby miec swoje dziecko jak to mowi z wlasnej krwii i kosci. Ja mimo tego,ze jestem mloda tez troche chcialabym juz miec drugie,aby razem sie wychowaly i w pozniejszym czasie moglabym spokojnie pracowac i nie robic przerwy na ciaze,ale jednak obawiam sie,ze np. nie damy rady finansowo,bo z jednej wyplaty ciezko by bylo utrzymac 4 osoby,ja mam alimenty na Oliwke,zawsze to wiecej,ale rowniez boje sie,ze on jakos bedzie sie wkurzal itd.No i jakos nie jestem pewna czy bedziemy zawsze razem itd(chociaz tej pewnosci nigdy sie nie ma) czy chce z nim miec te dziecko(wiem,ze w sumie bede miala z nim dobrze,bo pomagal mi duzo przy malej,kupowal mleko pampersy,przychodzil).Oliwia dopoki byla mala i grzecznie spala w wozku bylo ok,ale teraz gdy rozrabia,to on juz sie wkurza.Kazdy mi mowi,ze dziecko bardzo zmienia czlowieka-w przypadku ojca Oliwii to sie akurat nie sprawdzilo,chociaz moze facet zmienia sie,gdy jest z dzieckiem i jego matka. Gdybym zaszla w ciaze,to cywilny slub bysmy wzieli,bo nie ma na razie kasy na koscielny i wesele.Mieszkalabym u niego no i ogolnie dobrze bym miala,ale jednak jakos sie boje tego,dobrze mi tu gdzie mieszkam u mamy(ona za granica jest).Wiem,ze wkoncu bede musiala isc na swoje,ale jakos tak jak pisalam boje sie tego wszystkiego troche.
Co o tym myslicie?