1
Maciej Węgorkiewicz
Zarejestrowany: 16-12-2008 07:55 .
Posty: 217
2009-07-27 22:33:40
Kalineczka, spokojnie.
Spójrz na to co napisałaś z innej strony: piszesz że mieszkania tanieją coraz bardziej, ale wielu ludzi nie stać bo nie mają ani gotówki ani zdolności kredytowej.
Zadaj sobie pytanie: Dlaczego mieszkania tanieją?
Bo budowlańców sumienie rusza i chcą mniej zarobić?
Bo nagle Ci co sprzedają na wtórnym rynku zaczęli być mniej chciwi?
No właśnie. Oczywiście że nie dlatego. Mieszkania właśnie dlatego tanieją, bo ich nikt nie kupuje. Bo ludzi nie stać i nie mają zdolności kredytowej.
Narzekasz że banki zaostrzają kryteria, tymczasem gdyby tego nie robiły to mieszkania po prostu byłyby droższe i tak czy inaczej nie byłoby tych osób stać.
W gospodarce działa popyt i podaż. Jeśli mieszkań jest 10, a potrzebujących 100, to kryteria banków, ceny i wszystko inne tak się dopasuje, że 90 zostanie z kwitkiem, nie ma innej możliwości, to nie zależy od tego ile kto ma gotówki i jak ostre są kryteria w banku tylko od tego że tych mieszkań nie ma, mieszkania niestety na drzewach nie rosną.
I teraz dobre wiadomości: mieszkanie to nie dzieło Picassa, tylko produkt przeznaczony dla typowej rodziny. Dopóki jej nie będzie stać, będą tanieć. Albo będą tanieć, albo rodziny będą się bogacić. Nie ma innej możliwości. Trzeba cierpliwie czekać i mądrze gromadzić wkład własny aby być gotowym na zakup. Uszy do góry.
Wiele lat temu, gdy byłem studentem, myślałem o tym jak będzie z moim mieszkaniem. W Warszawie ceny były zawsze kosmiczne, a ja nie miałem grosza przy duszy, wychodziło mi że przy normalnym odkładaniu może będę miał kawalerkę za 15 do 20 lat. Ale uczyłem się zarządzać finansami i inwestowałem swoje pieniądze od pierwszej złotówki jaką zarobiłem. Byłem trochę fanatyczny w tej kwestii, bo początkowo zarabiałem niewiele więcej niż minimum krajowe i od ust sobie odejmowałem aby najpierw zainwestować (zacząłem od obligacji które wówczas były o niebo lepszą inwestycją niż teraz). Rzeczywistość mnie bardzo miło zaskoczyła, nie sądziłem że będę tak skuteczny, że własny kąt będę miał już po 3 latach a nie po 15, a po 5 latach będę miał nie kawalerkę na obrzeżach miasta, ale wygodne spore mieszkanie w jednym z najlepszych punktów miasta, na chyba najładniejszym osiedlu w Warszawie.
Zatem co robić? Nie rozpaczać, ale starać się wykorzystać swoje możliwości i sumiennie i mądrze uczyć się gospodarować. Mam nadzieję że Wam w tym będę mógł pomóc.