Wątek:
Wyjazd dziecka
8odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 3417anetka31Poziom:
- Zarejestrowany: 29.12.2009, 08:40
- Posty: 479
Dzisiaj za kilka godzin moja córcia pierwszy raz wyjeżdża na kolonię.Od dwóch dni a raczej nocy nie śpię spokojnie.W głowie miliony myśli.Od tygodnia tysiące rozmów z dzieckiem na temat bezpieczeństwa,itp.Wiem,że moja córka jest rozsądną,inteligentną i samodzielną dziewczynką a mimo to targa mną niepokój.
Jak Wy znosiłyście pierwszy wyjazd dziecka?
etkaPoziom:
- Zarejestrowany: 15.01.2010, 07:37
- Posty: 2849
1
Moje dzieci jak na razie na wakacje jeżdżą tylko do babci. Wiem, że są tam bezpieczne i nie martwię się o nie. Jedyne co mi doskwiera to tęsknota.
SoniaPoziom:
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
2
Mój starszy syn też jeździł do babci.Jednak z przyczyn nie ode mnie zależnych,przestałam go tam puszczać....Niedawno wrócił od swojego ojca, i jest bardzo zadowolony.Ja zresztą też:))) Nie martwię się zbytnio na wyrost,ale też nie jestem spokojna:)Tym bardziej,że jest alergikiem i bierze leki.
IsiuniaPoziom:
- Zarejestrowany: 13.03.2008, 15:28
- Posty: 1733
3
Czasem dobrze wyłączyć umysł od czarnego widzenia:) Będzie dobrze, wspaniale, niech dobre myśli z nią jadą na tę kolonię :)
My jeździliśmy na takie wypady. Niech i nasze dzieci jeżdżą. Wbrew temu co się nam wydaje świat aż tak bardzo się nie zmienił. I jeżeli mamy mądre i odpowiedzialne dziecko to nie powinniśmy się zadręczać czarnymi myślami. I psuć dziecku radości z wakacji własnym niepokojem.
Moja Karolina jeździła do sanatorium... Też się gdzieś tam w śrdoku terepałam, ale znając swoje dziecko wiedziałam, że mogę jednak być spokojną... I nawet nie wydzwaniałam zbyt często, żeby nie okazać braku zaufania... Pewnie, że przeżywałam te rozstania... No i ten pierwszy wyjazd był najgorszy... Kolejne już nie... I jak ktoś mądrze powiedział: dzieci nie chowamy dla siebie tylko dla świata... Głowa do góry Anetko... Dacie radę.. Obie!
anetka31Poziom:
- Zarejestrowany: 29.12.2009, 08:40
- Posty: 479
6
Mąż twierdzi,że mam syndrom "kwoki".Dla mnie najlepiej by było gdyby wszyscy siedzieli w domu, blisko mnie, otuleni poduchami by przypadkiem się nie potłukli.Pod kloszem.Wiem,że tak nie można.Tak bym chciała a robię inaczej.Uczę dzieci samodzielności.Wyznaję,że dziecko musi poznać świat po przez swoje doświadczenia.Musi polizać kamień,stłuc kolano,itp.(oczywiście w granicach rozsądku).Raczej nie jestem nad opiekuńcza,nie trzęsę się nad nimi.Uczę dzieci podejmowania samodzielnych decyzji i ponoszenia konsekwencji.Wiem,że dzieci muszą nauczyć się życia "same" ale z naszą małą pomocą.
No cóż wszyscy będziemy bogatsi w nowe doświadczenia.
Ale jak to prawie każda matka,myślę i przeżywam.Swoimi obawami dzielę się tylko z mężem i Wami.
Dziękuje
kruchaPoziom:
- Zarejestrowany: 04.08.2010, 13:35
- Posty: 107
7
Wyjazd mojego małego był totalną porażką. Nie za bardzo chciał jechac i całą kolonie płakał mimo, że znał parę dzieci. Schudł niesamowicie i od tamtej pory kolonia=kara więc nigdzie nie jeździ. No chyba, że z Ciocią pchełka do zoo :)
soniavenirPoziom:
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
8
Wiesz, to wszystko zalezy od dziecka. Ja niezbyt miło wspominam wyjazdy na kolonie i właściwie nie były mi one do niczego potrzebne. Czułam się zagubiona i już.