W ubiegłą sobotę prorządowa stacja Imedi TV nadała 20-minutowy reportaż, według którego rosyjskie czołgi jadą w kierunku Tbilisi, po tym, jak byli sojusznicy prezydenta Micheila Saakaszwilego wezwali Moskwę do interwencji w wewnętrznym konflikcie politycznym. Oczywiście reportaż był poprzedzony i zakończony informacją, że jego treść jest fikcyjna, ale wielu widzów jej po prostu nie zauważyło. Materiał, według którego Saakaszwili został zabity, wywołał panikę wśród ludności. Na skutek publikacji zmarły dwie osoby.
Przypomina mi to trochę akcję z roku 38 ubiegłego wieku kiedy w pewnej amerykańskiej stacji radiowej czytano „Wojnę światów” H.G. Wellsa. Wtedy też gro ludzi uwierzyło, że to co słyszą to prawdziwa relacja i wszystko dzieje się rzeczywiście. I też były ofiary śmiertelne.
I zastanawiam się – jakie są granice których media nie powinny przekraczać?
(na podstawie www.tvn24.pl i escarock)