wypadki domowe z udziałem dzieci!!!
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
Mieliście może takie sytuacje kiedy Wasze oparzyło się jakimś płynem, przytrzasnęło sobie palce, spadło z jakiegoś mebla, poraził Go prąd, wypiło jakieś chemikalia??
Jak w takiej sytuacji zareagowaliście??
Czy Wiecie jaka jest pierwsza pomoc przy zatruciach, oparzeniach, złamaniach, użądleniach, krwotoku dziecka??
- Zarejestrowany: 04.02.2016, 10:02
- Posty: 2861
Oj wyobrazam sobie co w danej sytuacji i jakie wyrzuty sumienia maja rodzice. Szok. Lepiej aby nic takiego naszym pociecha sie nie przydarzyło .
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Mlody przycisnal sobie palec brama, na moich oczach bi stal obok mnie! Nie zdazylam nawet okiem mrugnac. Wyladowalismy na pogotowiu. Mati jak byl maly wchodzil ze mna do domu i sie przewrocil. Reka zlamana. I tez bylam obok i zamykalam drzwi. Czasami nie jestesmy po prostu w stanie uchronic dziecka przed uderzeniem, upadkiem, czy innym nieszczesciem.
Moj gdy miał rok,przytrzasnal sobie palca drzwiami. Biedny gdy zobaczył krew,zaczął osuwac się na podłogę.
A poza tym zawsze chodził poobijany,ciągle był w biegu.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Przy dzieciach trzeba mieć oczy dookoła głowy. Najgorzej jest bo trzeba szybko reagować a na dodatek mamy wrzeszczące dziecko. Trzeba i ból opanować i dziecko uspokoić jeszcze i samemu nie panikować
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Mateusz miał w swoim życiu kilka zdarzeń. Jako 2-3 latek biegł do taty, który wracał z pracy, przewrócił się przy bramie i nadział na wystającą końcówkę śruby. Było szycie czoła i znak ma do dziś. Inny przypadek: bawił się kluczem przy drzwiach swojego pokoju (moja wina, że nie wyjęłam) i się zAkluczył w pokoju, do którego innego wejścia nie było. Był juz pomysł wybicia okna. On się nie przejmował, wiercił tym kluczem, ja z nim przez drzwi rozmawiałam i udało mu się otworzyć. Gdy był juz trochę większy (5-6 lat), poszedł do sąsiadów, gdzie były dzieci i włożył palec w skobel od kłódki. Włożyć włożył ale z wyjęciem był już problem. Palec zaczął puchnąć, sąsiadka nie wiedziała co zrobić. Wzięłam mydło i wodę-chłodziłam palec i pocierałam mydłem i szybko go uwolniłam. Już w szkole ścigał się z kolega na rowerze po leśnej ścieżce, przewrócił się i złamał obojczyk. Ostatni numer (2010) wypadek samochodowy. Jemu sie nic nie stało, a moje ulubione seicento poszło na złom. Tak, że niektórych wypadków nie da się przewidzieć.
- Zarejestrowany: 07.09.2013, 12:26
- Posty: 4899
Dzieci wychowalismy bez powazniejszych wypadków losowych np. zatrucie czy złamanie, ale czasami bywalo smiesznie i strasznie.Dzisiaj już smiesznym zdzrzeniem ale kiedys to nie było do smiechu jak 6 letnia córka weszła na wysokie drzewo/ świerk w parku mający ze 100 lat/ i bała się zejść.Uratował ją z opresji 19 letni syn sąsiada za odpowiednią grzecznościową opłatą.
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
Mateusz miał w swoim życiu kilka zdarzeń. Jako 2-3 latek biegł do taty, który wracał z pracy, przewrócił się przy bramie i nadział na wystającą końcówkę śruby. Było szycie czoła i znak ma do dziś. Inny przypadek: bawił się kluczem przy drzwiach swojego pokoju (moja wina, że nie wyjęłam) i się zAkluczył w pokoju, do którego innego wejścia nie było. Był juz pomysł wybicia okna. On się nie przejmował, wiercił tym kluczem, ja z nim przez drzwi rozmawiałam i udało mu się otworzyć. Gdy był juz trochę większy (5-6 lat), poszedł do sąsiadów, gdzie były dzieci i włożył palec w skobel od kłódki. Włożyć włożył ale z wyjęciem był już problem. Palec zaczął puchnąć, sąsiadka nie wiedziała co zrobić. Wzięłam mydło i wodę-chłodziłam palec i pocierałam mydłem i szybko go uwolniłam. Już w szkole ścigał się z kolega na rowerze po leśnej ścieżce, przewrócił się i złamał obojczyk. Ostatni numer (2010) wypadek samochodowy. Jemu sie nic nie stało, a moje ulubione seicento poszło na złom. Tak, że niektórych wypadków nie da się przewidzieć.
ojeju to miała Pani wiele przeżyć!
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Mateusz miał w swoim życiu kilka zdarzeń. Jako 2-3 latek biegł do taty, który wracał z pracy, przewrócił się przy bramie i nadział na wystającą końcówkę śruby. Było szycie czoła i znak ma do dziś. Inny przypadek: bawił się kluczem przy drzwiach swojego pokoju (moja wina, że nie wyjęłam) i się zAkluczył w pokoju, do którego innego wejścia nie było. Był juz pomysł wybicia okna. On się nie przejmował, wiercił tym kluczem, ja z nim przez drzwi rozmawiałam i udało mu się otworzyć. Gdy był juz trochę większy (5-6 lat), poszedł do sąsiadów, gdzie były dzieci i włożył palec w skobel od kłódki. Włożyć włożył ale z wyjęciem był już problem. Palec zaczął puchnąć, sąsiadka nie wiedziała co zrobić. Wzięłam mydło i wodę-chłodziłam palec i pocierałam mydłem i szybko go uwolniłam. Już w szkole ścigał się z kolega na rowerze po leśnej ścieżce, przewrócił się i złamał obojczyk. Ostatni numer (2010) wypadek samochodowy. Jemu sie nic nie stało, a moje ulubione seicento poszło na złom. Tak, że niektórych wypadków nie da się przewidzieć.
ojeju to miała Pani wiele przeżyć!
Oj, tak! Mateusz był żywym, ciekawym wszystkiego dzieckiem. Wszędzie zajrzał, z każdym "zagadał"... Jako człowiek dorosły odmieniło mu się.
Jest poważny, spokojny i wszystko trzeba z niego wyciągać, bo sam nie powie. Charakter całkiem mu się zmienił. Podobno co 7 lat człowiek się zmienia.
- Zarejestrowany: 22.03.2016, 10:12
- Posty: 1080
Ja miałam z córką dwa paskudne wypadki. Raz podeszła do deski do prasowania, a ja nie zauważyłam i położyła na niej rączkę, po której przejechałam żelazkiem. Całą noc trzymałam łapkę pod zimną wodą. Drugi raz wlazła na drabinę prowadzącą na antresolę i spadła. Zawiozłam ją do szpitala. Zrobili prześwietlenie. Nic nie stwierdzili, ale na wypadek wstrząsu mózgu chcieli ją zastawić w szpitalu na noc. Stwierdziłam, że wolę mieć ją pod stałą obserwacją w domu niż narażać na stres spędzania nocy w szpitalu.