Alina63 (2013-08-21 12:36:46)
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
A może to właśnie on przeżywał śmierć taty właściwie? Nie uzurpujmy sobie prawa do wydawania sądów, jak kto powinien przeżywać żałobę. Jeśli ten tata faktycznie długo chorował, leżał w szpitalu, zwijał się z bólu itp. to śmierć była uwolnieniem od cierpień i tak określił to jego synek.
Ja na pierwszym rodzinnym pogrzebie byłam jako 13-latka. Przeżywałam, płakałam, ale chciałam być. Wcześniej nie byłam, bo akurat nikt z bliższej rodziny nie umierał, ale jakieś pogrzeby być musiały, bo mi się w pamięci przewijają pieśni pogrzebowe - nie były mi obce na tym rodzinnym.
Szczerze mówiąc, to najbardziej żal mi było, że mnie nikt nie przygotował na śmierć Babci, choć leżała trzy dni w szpitalu. Gdy kilka dni temu zmarł Dziadek (tak, wiem, teraz jestem już dorosła) przyjęłam to ze spokojem, zupełnie inaczej niż wtedy.
Co do widoku osoby zmarłej, pochówku itd. - ja sama chciałam zobaczyć "lodówkę", zapytałam tylko Mamę o zgodę, bo nie wiedziałam, czy można, zaglądałam też do pieczary, jak panowie układali trumnę, ale żadnych koszmarów z tego tytułu nie miałam.
Dziecko widzi, jak dorośli w jego otoczeniu reagują i naśladuje reakcje, a my powinniśmy się w nie wsłuchiwać.