Jak Wasze dzieci znoszą porażki?
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
Dziecko w wieku przedszkolnym zaczyna poznawać, co to znaczy rywalizacja, a to w różnego rodzaju zawodach lub grach planszowych. Jednak, pierwsze miejsce jest tylko jedno, a chęć na bycie najlepszym wielka. Nikt nie lubi przegrywać.
Moi chłopcy, szczególnie jeden, wciąż powtarza, że chce być pierwszy, że chce być najlepszy - Ach cudny zodiakalny Lewek-, ale jak mu wytłumaczyć, że Raz się wygrywa, raz przegrywa?
Tłumaczę dużo. Z początku na każdą przegraną - na przykład w dziecięcy Monopol, reagował krzykiem, płaczem i atakiem na osobę, która wygrała. Później nastał etap ucieczki i jeszcze głośniejszego uzewnętrznienia swojej złości.
Teraz jest coraz lepiej, choć jeszcze zdarza mu się gniewać.
Drugi syn też się złości, albo raczej smuci, że nie wygrał, ale łatwiej mu zaakceptować porażkę. Wręcz tłumaczy bratu - Nie poddawaj się, postaraj się bardziej następnym razem".
A jak Wasze dzieci znoszą porażkę? Jak poskramiacie gniew w przedszkolaku, który dopiero uczy się trudnej sztuki przegrywania?
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Oliwka w wieku 3 - 5 lat nie zwracała na to żadnej uwagi... A i teraz jak bierze udział w jakimś konkursie to nie narzeka, że np. nie otrzymała jakieś nagrody czy nie uzyskała I miejsca... Ją zadowala nawet najmniejsza nagroda lub mały dyplomik... i dlatego tak o niego "walczę" dla niej na Familce... he he he
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
Mikołaj powoli wyrasta z fochów. kiedyś było ciężko. denerwował się i płakał,kiedy np. przegrał w jakąś grę lub coś mu nie wychodziło. tłumaczę non stop,że to wszystko tylko zabawa i że nikt nie jest we wszystkim doskonały. a Marcel jakby mniej to przeżywa. póki co...
Julka nie umie przegrywać. Strasznie się złości, gdy się jej coś nie udaje. Mam nadzieję, że wyrośnie z tego choć trochę.
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
A czy za wyjątkiem tłumaczenia, jakoś działacie? Może jakieś metody na poskromienie złości u dziecka? Wyładowanie energii?
I czy często stawiacie dzieci w sytuacjach, w których mogą przećwiczyć naukę przegrywania?
U nas Monopol śmiga niemal codziennie, po kilka godzin dziennie. Chłopaki, mimio, że z początku było ciężko z opanowaniem rywalizacji, uwielbiają tę grę. Inne również, ale ta przypasowała im szczególnie.
A czy za wyjątkiem tłumaczenia, jakoś działacie? Może jakieś metody na poskromienie złości u dziecka? Wyładowanie energii?
I czy często stawiacie dzieci w sytuacjach, w których mogą przećwiczyć naukę przegrywania?
U nas Monopol śmiga niemal codziennie, po kilka godzin dziennie. Chłopaki, mimio, że z początku było ciężko z opanowaniem rywalizacji, uwielbiają tę grę. Inne również, ale ta przypasowała im szczególnie.
Julka kompletnie nie umieprzegrwać w grach i dlatego nie lubi w nie grać. Nie wiem, jak ją do tego przekonać.
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Moja córcia też nie lubi przegrywać i zaraz się obraża ,tłumaczę jej i proszę ale na razie to nie skutkuje.Czemu dzieci zawsze chcą wygrywać..... .?
Nikolka nie potrafi przegrywać.Jak nie jest pierwsza to jest foch okropny i płacz.Tłumaczę jej,że tak jest raz wydrywa ona,a raz ktoś inny na tym polega zabawa.Ale i tak do niej to nie trafia.Mam nadzieję że jej przejdzie.
Starsi byli inni jak byli mali znosili porażki i do teraz im to zostało :).
- Zarejestrowany: 15.04.2013, 07:05
- Posty: 1228
ucze go ze tez trzeba umiec przegrywac ale nie jest latwo bo on tego nie znosi
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
Widzę, że nie tylko moje chłopaki mają z tym problem. Ciekawe jest to, że moi, mimo złości, płaczu i chęci zajmowania zawsze pierwszego miejsca, wciąż grają w te gry i je uwielbiają. Jak widzę, nie każde dziecko to lubi. Oni jakby chcieli się sprawdzać, chcieli próbować i w końcu - wygrać:)
Tylko jak nakłonić dzieci, które rezygnują, do rywalizowania i brania udziału w różnego rodzaju konkurencjach?
Jak przekonać ich, że to fajna zabawa - nawet jak się przegrywa? I, co najważniejsze - uczy radzenia sobie z porażką.
Macie jakieś pomysły?
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Patryk ciężko znosi porażki w pierwszym momencie. Potem, jak juz przemyśli to i owo, wtedy potrafi przyjść, porozmawiać i jest ok. Czasem go boli porażka bo jest niesprawiedliwa. Ogólnie potrafi porozmawiać (nawet z panią w szkole) jak coś Mu nie leży. Mati raczej jest obrazony, złości się, ale tez potrafi przeanalizować sytuację. Gorzej, gdy w trakcie rywalizacji, jest też niesprawiedliwość. Wtedy Mati się "zawiesza" i na jakis czas ma dośc konkursów, zbierania makulatury itd...
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
Tak, niesprawiedliwość to ciężki orzech do zgryzienia. Ucząć dzieci, aby postępowały uczciwie, musimy liczyć się z tym, że są, niestety, rodzice, którzy tego nie robią.
A jeszcze inni, mówią o uczciwości, o przestrzeganiu zasad a na oczach dziecka sami je łamią.
Kiedyś oglądałam - bardzo poruszający zresztą - filmik o przykładzie, który dajemy dziecku własnym zachowaniem. Chodziło dokładnie o postępowanie ojców.
I tak, jeżeli mówimy, że nie wolno śmiecić a sami śmiecimy...
Jeżeli uderzając w samochód na parkingu, odjeżdżamy jakby nic się nie stało...
Jeżeli ktoś się pomyli w liczeniu i wyda nam za dużo pieniędzy, nie poprawiamy go...
To, wiele słów i tłumaczeń na nic się nie zda.
Dziecko widzi i słyszy, co robimy i tak się uczy.
Zaczyna uczyć się oszukiwać, kłamać, bo my tak postępujemy.
A wystarczy:
Wyrzucić śmieci do kosza - nawet jeżeli do tego kosza jest daleko.
Włożyć kartkę za wycieraczkę z numerem telefonu - i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Powiedzieć o pomyłce - być uczciwym.
Tak niewiele wystarczy zrobić, aby zyskać tak wiele w oczach dziecka, które nauczy się przestrzegać zasad w każdej sytuacji.
Czy w naszych czasach uczciwość popłaca?
Czy warto kantować, aby wyjść na prowadzenie?
Czy zwycięztwo z oszukiwaniem cieszy tak samo?
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Ja bez względu na drugą stronę uczę Dośki uczciwości. Co potem z tym zrobi to już jej wybór, a teraz zasady obowiązują i kropka.Sama wciąż mam pewne zasady wg których działam i nawet gdy solidnie po zadku przez nie obrywam to i tak się ich trzymam. Oboje z Gregiem mamy zasady i to samo chcemy przekazać dziewczynom.
Jeszcze rok dwa lata temu Dorotka się krzywiła, płakała na przegraną, a teraz gdy widzi że ja się cieszę, śmieję z tego że przegrałam to i ona swoją przegraną traktuje jako coś naturalnego i nie ma większych problemów. No może czasem jest jej smutno, że nie została do jakiegoś konkursu wybrana przez panią, ale teraz zobaczymy jak sobie w zerówce poradzi z podobnymi sytuacjami.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
A czy za wyjątkiem tłumaczenia, jakoś działacie? Może jakieś metody na poskromienie złości u dziecka? Wyładowanie energii?
I czy często stawiacie dzieci w sytuacjach, w których mogą przećwiczyć naukę przegrywania?
U nas Monopol śmiga niemal codziennie, po kilka godzin dziennie. Chłopaki, mimio, że z początku było ciężko z opanowaniem rywalizacji, uwielbiają tę grę. Inne również, ale ta przypasowała im szczególnie.
I u córki Monopol z Oliwką był swego czasu prawie cały czas na tapecie... bardzo polubiła tę grę...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Moim zdaniem uczciwość popłaca - bo nasze sumienie jest w porządku, chociaż czasami na tej uczciwości źle wychodzimy.
Kantowanie i oszukiwanie to przeciwieństwo uczciwości - gdzie jest uczciwość to kantowanie i oszukiwanie nie powinno wchodzić w grę.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Nie oszukujmy się!!! Dzieci biorą z nas przykład. I jeśli sami nie radzimy sobie z przegraną, to nie wmówimy dziciom nigdy, że trzeba pokornir ja przyjmować. Nawet nie zdajemy sobie często sprawy jak bardzo dzieci obserwują nas i przejmują nasze zachowania. My nie zauważamy nawet wielu zdarzeń bo przyzwyczailiśmy się postępować tak a nie inaczej. Dla dzieci wszystko jest nowe i jeśli złe reakcje powtarzamy, to one uważają je za naturalne i tak samo postępują. Jeśłi nasze małżeńskie kłótnie potrafimy załagodzić i przyjąć spokojnie a swoją porażkę w walce z mężęm lub żoną przyjąć spokojnie, to i dziecię też się tego nauczy.
A jeśłi kruszymy kopię o drobiazgi i płaczem i krzykiem chcemy wyegzekwować swoją wygraną , która nie nalezy się nam, to dziecię wlaśnie takich reakcji uczy się. A potem dziwimy się skąd ono ma takie zachowania.
Jęsli po przegranej uśmiechamy się i dalej rozmawiamy ze "zwycięzcą", to i nasze dzieci też tak będą robić.
A więc zaczynajmy od siebie. Usmiechajmy się, spiewajmy i cieszmy się malymi wygranymi i nie przejmujmy się porażkami. A dzieci będą takie same. Szczęśliwe i wesołe.