Gdy tatuś miga się od obowiązków
Witajcie wszystko byłoby ok ale jest jeden minus mój mąz on nic nie zrobi przy synku bo jak twierdzi coś mu zrobię zmienić pieluche nie,przebrać też nie wykąpać nie wszystko ja robie pomaga mi córka ale ona we wtorek wraca nad morze do męża.Chcialam mężowi pokazac co i jak on nie potrzeba co zrobi jedynie to da mu smoczek jak wypluje,wczoraj mały byl w pokoju z moim męzem zaczał płakac mąz przynosi mi pieluche i zmień mu a ja wtedy zmywalam naczynia.Rozmawialam z mężem on ze histeryzuje.Ja nie dam rady o dom zadbać o dziecko bez czyjeś pomocy jeszcze mnie chemia czeka po niej bede zle sie czuć wymiotować to co przez pare dni dziecko bedzie zasikane bo nikt mu pieluchy nie zmieni i nie nakarmi.Moje siostry nie kwapia sie do pomocy przy małym.Mąz to chce obiad codzienny zeby bylo posprzatane czysto a ja mam na głowie dom ,dziecko no i sama tez chcialabym odpoczac .Jak męza zmienić.
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Byłam prawie w tej samej sytuacji i zbuntowałam się. powiedziałam że najpierw dziecko a potem mąż. I nie robiłam nic w domu. śniadania, obiadu, kolacji nie było, naczynia nie pozmywane pranie nie zrobione. wtedy mąż zauważył że musi mi pomagać mimo że on pracuje a ja nie. teraz wychodzi z nim na spacery i pomaga w domu:) terapia szokowa czasami się przydaje:)
No ! Dobry pomysł miałaś:))))
Byłam prawie w tej samej sytuacji i zbuntowałam się. powiedziałam że najpierw dziecko a potem mąż. I nie robiłam nic w domu. śniadania, obiadu, kolacji nie było, naczynia nie pozmywane pranie nie zrobione. wtedy mąż zauważył że musi mi pomagać mimo że on pracuje a ja nie. teraz wychodzi z nim na spacery i pomaga w domu:) terapia szokowa czasami się przydaje:)
No ! Dobry pomysł miałaś:))))
Świetna strategia!
Trudno mi wczuć się w sytaucję, bo u nas jest faktycznie partnerski podział ról w domu, ale na pewno Kasiu nie mozesz sobie pzoowlic na tkaie traktowanie.
Porozmawialam z mężem wyznał ze chce ale ma blokade wewnetrzną
Porozmawialam z mężem wyznał ze chce ale ma blokade wewnetrzną
Blokada blokadą, ale jeśli nie jest w stanie póki co pomóc przy dziecku, to MUSZĄ spaść na niego inne obowiązki. Nie możesz zajmować się sobą, dzieckiem malutkim i jak widać dzieckiem dorosłym-mężem i mu usługiwać: obiadek, pranie, sprzątanie. To nie jest w porządku wobec Ciebie i wobec dziecka. Skoro oboje go pragnęliście, to teraz oboje musicie udźwignąć ciężar, dziecko to nie tylko kupowanie słodkich ubranek ale też ciężka praca!
- Zarejestrowany: 29.07.2011, 17:21
- Posty: 59
Jak zmienić męża? Po prostu zmienić! Po co masz się męczyć z wadliwym modelem? ;-)
Prawda jest taka, że w imię wziosłego pojęcia "rodzina", w imię noszenia pierścienia ślubnego na palcu kobieta potrafi znosić wiele, potrafi oszukiwać się, że jest jej przy mężu/partnerze dobrze. Ale tak naprawdę zwykle dałaby sobie radę lepiej gdyby odważyłyby się być same, miałaby mniej stresu itp. itd.
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Porozmawialam z mężem wyznał ze chce ale ma blokade wewnetrzną
To Tobie niech się włączy blokada do gotowania, prania i sprzątania może co nieco zrozumie
- Zarejestrowany: 29.07.2011, 17:21
- Posty: 59
Czerwona Panienko, skomentuję Twoją stopkę pod Twoim komentarzem:
Z PEWNOŚCIĄ istnieje kobieta, która jest w stanie odebrać Ci Twojego mężczyznę. Tylko nie wiadomo czy on się kiedykolwiek natknie na taką, chcociażby przez przypadek: w pracy, w księgarni, na urlopie, w internecie. A jeśli jej jeszcze nie ma to kiedyś może się pojawić.
Więc czy nadal chcesz swojego mężczyznę?
Bo jak będziesz wnikałą w swoją sentencję dopiero po "fakcie" to takie coś jest bez sensu :).
(Sorry, że odbiegłem od tematu wątku)
- Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
- Posty: 549
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Jak zmienić męża? Po prostu zmienić! Po co masz się męczyć z wadliwym modelem? ;-)
Prawda jest taka, że w imię wziosłego pojęcia "rodzina", w imię noszenia pierścienia ślubnego na palcu kobieta potrafi znosić wiele, potrafi oszukiwać się, że jest jej przy mężu/partnerze dobrze. Ale tak naprawdę zwykle dałaby sobie radę lepiej gdyby odważyłyby się być same, miałaby mniej stresu itp. itd.
Morfeuszu, masz dużo racji:))) Kobeta często myśl, że sama nie da rady.... Ja rownież kiedys tak yślałam... Ale dałam radę, jestem z siebie dumna!!! Mam rodzinę, mam dla kogo żyć!!!!
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
Asiu, nie wiem, ale chyba bym się zbuntowała!!!! Kobieta, to nie "maszynka" do rodzenia i wychowywania dzieci!!!! Mamy takie same prawa jak mężczyźni!!!
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
Coś strasznego...
Do robienia dzieci pierwsi, a potem zająć się to nie ma komu... No przepraszam, ale dziecko ma chyba obojga rodziców! To nie jest tak, że mama jest od strony 'technicznej', tzn. pielęgnacja, karmienie, a tatuś od kupowania prezentów i trzymania zdjęcia dziecka w portfelu.
- Zarejestrowany: 29.07.2011, 17:21
- Posty: 59
Pewnie, że to coś strasznego..
Bo do robienia dzieci pierwsi (choć nie wiem czy kobiety tu jednak nie przodują), do obowiązków ostatni. A pewnie, są wyjątki, ale ileż ich tak naprawdę jest? Domyślam się, każda myśłi, że ma ten wyjątek, ale to nie jest prawda.
Jednocześnie też taka prawda, że Wy Kobiety, jak już zdobędziecie jedno to pojawia się następny wymóg. Jest takie przysłowie "daj babie palec to rękę ci zabierze". Oj, wiem, wiem jest przecież wspólna odpowiedzialność, wspólne wychowanie, wspólne gospodarstwo domowe, utrzymanie jego itd.. Ale z tego robi się przedsiębiorstowo, firma. Dlatego pytam się: czy małżeństwo jest takie dobre?? Przyznajcie się, że większość kobiet po latach na swoich mężów patrzy z niechęcią, widząc w nich albo bufonów, albo pantoflarzy, albo ofermy, albo też mało atrakcyjnych samców... że większość kobiet jest tak naprawdę samotna w swoim małżeństwie...
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Czerwona Panienko, skomentuję Twoją stopkę pod Twoim komentarzem:
Z PEWNOŚCIĄ istnieje kobieta, która jest w stanie odebrać Ci Twojego mężczyznę. Tylko nie wiadomo czy on się kiedykolwiek natknie na taką, chcociażby przez przypadek: w pracy, w księgarni, na urlopie, w internecie. A jeśli jej jeszcze nie ma to kiedyś może się pojawić.
Więc czy nadal chcesz swojego mężczyznę?
Bo jak będziesz wnikałą w swoją sentencję dopiero po "fakcie" to takie coś jest bez sensu :).
(Sorry, że odbiegłem od tematu wątku)
Morfeusz jak patrzę na Twoje wypowiedzi to albo jesteś w "idealnym zwiazku", albo w ogóle nie jesteś w związku. Jeżeli nie jesteś to straszenie dużo masz do powiedzenia na ten temat (związków)...dziwne.
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
Asiu, nie wiem, ale chyba bym się zbuntowała!!!! Kobieta, to nie "maszynka" do rodzenia i wychowywania dzieci!!!! Mamy takie same prawa jak mężczyźni!!!
Ja zbuntowałabym się, rzuciła wszystko i się wyprowadziła od takiego faceta, czy Wy od pocżątku nie ustaliliście podziału ról w swoim związku/"gospodarstwie domowym"? To mężus pójdzie do pracy, wróci i trzeba mu wszystko na tacy podać? Dziecko to też obowiązek!
Ja nie mogłabym,nie umiałabym wytrzymać z "panem i władcą"- to nie na moje nerwy, macie jakiś "chory" układ i być może nie potraficie rozmawiać,bo ja inaczej nie umiem tego sobie wyobrazić
Porozmawialam z mężem wyznał ze chce ale ma blokade wewnetrzną
Tru tu tu tu... dobra ściema to podstawa. Blokadę ma by podać pampersa czy nalać wodę do wanienki? Żeby wziąć dziecko na ręce... ja bym go szybko odblokowała.
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Porozmawialam z mężem wyznał ze chce ale ma blokade wewnetrzną
Tru tu tu tu... dobra ściema to podstawa. Blokadę ma by podać pampersa czy nalać wodę do wanienki? Żeby wziąć dziecko na ręce... ja bym go szybko odblokowała.
Blokadę hehe najłatwiej tak powiedzieć. Moj te ma blokadę na mycie naczyn, denerwuje go płyn na dloniach. A ja jakoś na blokadą pozwolić sobie nie mogę. Faceci są wygodni.
- Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
- Posty: 549
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
Asiu, nie wiem, ale chyba bym się zbuntowała!!!! Kobieta, to nie "maszynka" do rodzenia i wychowywania dzieci!!!! Mamy takie same prawa jak mężczyźni!!!
Ja zbuntowałabym się, rzuciła wszystko i się wyprowadziła od takiego faceta, czy Wy od pocżątku nie ustaliliście podziału ról w swoim związku/"gospodarstwie domowym"? To mężus pójdzie do pracy, wróci i trzeba mu wszystko na tacy podać? Dziecko to też obowiązek!
Ja nie mogłabym,nie umiałabym wytrzymać z "panem i władcą"- to nie na moje nerwy, macie jakiś "chory" układ i być może nie potraficie rozmawiać,bo ja inaczej nie umiem tego sobie wyobrazić
No jakoś nic nie było ustalone "przed", wydawało mi się naturalne, że skoro dziecko ma oboje rodziców to oboje się nim zajmują. Poza tym co mieliśmy zrobić spisać obowiązki i stawiac sobie plusiki a jak nie to na karnego jezyka. Czasami jak jużza dużo mi sie na głowę zbierze to wybucham i wtedy jakis czas jest ok, pocieszam sie myślą o pracy. Ze względów finansowych (niani na 24 godziny nie wynajmę) będzie musiał sie wdrożyć w obowiązki.
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Ja mam dokładnie to samo. Mój P. Weźmie małą na ręce tylko wtedy gdy ja akurat robię coś innego i pod warunkiem, że nie krzyczy dłużej jak 10 min.-potem mi ją oddaje. O tym, żeby sie nią zajął, żebym ja mogła odpocząc to w ogóle nie ma mowy, tak samo z wyjściem na spacer. Według niego to wszystko babska robota. Wiele razy chciałam sie zbuntować i nic nie robić ale niestety obżartuch ze mnie i nie wytrzymam dnia bez obiadu a jak już robię dla siebie to wiadomo...ale strasznie mnie to wkurza. Pocieszam sie, że jak wrócę do pracy i będę miała niedzielę pracującą to będzie musiał się wszystkiego nauczyć w ekspresowym tempie, bo ostatnio jak chciałam iść do fryzjera przed chrzcinami to powiedział, że z małą nie zostanie i mam mamę poprosić.
Asiu, nie wiem, ale chyba bym się zbuntowała!!!! Kobieta, to nie "maszynka" do rodzenia i wychowywania dzieci!!!! Mamy takie same prawa jak mężczyźni!!!
Ja zbuntowałabym się, rzuciła wszystko i się wyprowadziła od takiego faceta, czy Wy od pocżątku nie ustaliliście podziału ról w swoim związku/"gospodarstwie domowym"? To mężus pójdzie do pracy, wróci i trzeba mu wszystko na tacy podać? Dziecko to też obowiązek!
Ja nie mogłabym,nie umiałabym wytrzymać z "panem i władcą"- to nie na moje nerwy, macie jakiś "chory" układ i być może nie potraficie rozmawiać,bo ja inaczej nie umiem tego sobie wyobrazić
No jakoś nic nie było ustalone "przed", wydawało mi się naturalne, że skoro dziecko ma oboje rodziców to oboje się nim zajmują. Poza tym co mieliśmy zrobić spisać obowiązki i stawiac sobie plusiki a jak nie to na karnego jezyka. Czasami jak jużza dużo mi sie na głowę zbierze to wybucham i wtedy jakis czas jest ok, pocieszam sie myślą o pracy. Ze względów finansowych (niani na 24 godziny nie wynajmę) będzie musiał sie wdrożyć w obowiązki.
- Zarejestrowany: 07.12.2010, 10:29
- Posty: 4294
Byłam prawie w tej samej sytuacji i zbuntowałam się. powiedziałam że najpierw dziecko a potem mąż. I nie robiłam nic w domu. śniadania, obiadu, kolacji nie było, naczynia nie pozmywane pranie nie zrobione. wtedy mąż zauważył że musi mi pomagać mimo że on pracuje a ja nie. teraz wychodzi z nim na spacery i pomaga w domu:) terapia szokowa czasami się przydaje:)
No ! Dobry pomysł miałaś:))))
Dobry sposób.
Mówilam mezowi ze nie daje rady dom,dziecko i jeszcze byc usmiechnieta i pogodna dla niego.Wieczorami padam kąpie synka zmeczona juz calym dniem,bylamm w piatek na sciagniecie szwów no i oczywiscie musialam pojśc z synkiem na to bo moj zbuntowal sie ze nie zostanie z nim.Jak juz wracalam z malutykim do domu siadlam na ławce i rozmyslalam i jedno co mi przychodzi do głowy to rozwód jesli nie zmieni sie.Dziecka chcielismy oboje byl szczesliwy jak zaszłam w ciaze pomagal mi w domu a teraz zmienił sie.Myśmy juz mieli sie rozwodzic ,ale jakos udalo sie i nie doszlo do tego.