Usłyszałem w Teleekspresie, że jakiś strażak mocno się poturbował podczas ratowania wędkarza-idioty, który beztrosko płynął sobie na krze.
Rezultat akcji; wędkarz cały i zdrowy, a strażak w szpitalu i w śpiączce

Oglądając tę akcję zadawałem sobie pytanie: czy strażak powinien ryzykować własne życie dla takiego kretyna? A jeżeli tak, to czy każdy, kto własną głupotą spowoduje konieczność przyjazdu straży, nie powinien w całości zapłacić za akcję?
Szwajcarzy i Austryjacy każą sobie słono płacić za każdą górską akcję ratowniczą, podobnie od niedawna robią też Słowacy...