tak mnie dziś natchneło w Kosciele....czy chcilibyście aby Wasze dziecko zostało osoba duchowną????
jak to postrzegacie???
15 lutego 2015 16:42 | ID: 1191851
Ja chciałam. Mateusz 10 lat był ministrantem-do matury. Gdy miał 10lat proboszcz w czasie wizyty biskupiej przedstawił go jako przyszłego księdza. Na moje pytanie czy będzie księdzem odpowiedział, że nie i na tym się skończyło. Widocznie ma inne powołanie.
15 lutego 2015 16:44 | ID: 1191853
a ja niechciałbym...ale jeści będzie czuło powiłanie to taka wola Boża
15 lutego 2015 17:26 | ID: 1191869
Ja nie chciałabym. Ale jeśli któryś chłopak wybrałby taką drogę, to uszanowałabym to.
15 lutego 2015 17:43 | ID: 1191877
Ja nie chciałabym. Ale jeśli któryś chłopak wybrałby taką drogę, to uszanowałabym to.
Moi już raczej nie będą - jeden ma już rodzinkę i dzieci a drugi... się oświadczył...
15 lutego 2015 18:10 | ID: 1191893
Nie!!!
15 lutego 2015 19:00 | ID: 1191902
Nie chciałabym i mam pewność, ze moje dziecko nie "pojdzie " w tym kierunku :)
15 lutego 2015 19:05 | ID: 1191908
Nie chciałabym. Marzę o trójce/ czwrórce dzieci i o gromadce wnuków
15 lutego 2015 19:14 | ID: 1191921
Hhmmm sama nie wiem.. Jeśli tak zdecydują..
15 lutego 2015 19:45 | ID: 1191945
jeśli ich droga poprowadzi do Boga ,zniosę i uszanuję ich decyzję i jeśli się da ,to wesprę ich w tych działaniach i dążeniach .
jednak moje serce ciężko by zniosło ten fakt ,nie chciałabym ,by wiodły życie kościelne ,zakonne ,modlitewne itp.
chciałabym ,aby realizowały się w takich dziedzinach ,życia bym mogła obserwować ich kochania ,miłoście ,wzloty ,rozczarowania chciałabym im być potrzebna ,a w życiu kościoła i drogi z nią związanej jest raczej modlitwa i działanie z Bogiem ,a rodzice są ,ale Bóg zdaje się jest lepszy od rodziców i bliskich i tak jakoś ,to widzę ,że te kontakty ograniczyłyby się do minimum :(
16 lutego 2015 07:43 | ID: 1192017
Chciałabym, żeby moje dziecko było szczęśliwe. Jeśli takie byłoby jego powolanie, jeśli tam poczułby się szczęśliwy i na swoim miejscu, to ja również będę szczęśliwa. To co ja bym chciała nie jest takie istotne w obliczu tego, kim on chciałby zostać. Jest w końcu odrębnym człowiekiem.
16 lutego 2015 10:11 | ID: 1192072
16 lutego 2015 16:11 | ID: 1192215
...dziwi mnie to trochę jak zmienia się sposób naszego myślenia ,ale i sposób w jaki zachowuje się tutaj Kościół.
Może na początek : co to jest powołanie?? , czym jest ?? i co ono oznacza???
Czego dotyczy takie powołanie??
Kto może poczuć powołanie???
Dopiero po tym gdy "ogarniemy" istotę powołania w całym jej kształcie , możemy zastanawiać się nad tym tematem!
No więc zapraszam do dyskusji !!
16 lutego 2015 16:16 | ID: 1192216
Powołanie to bardzo indywidualna i głęboka wewnętrzna decyzja. Wydaje mi się, że to się po prostu wie. To piękna droga życiowa i raczej gdyby mój syn się na nią zdecydował nie miałabym nic przeciwko. Gorzej z Córką. Wolałabym, żeby miała dzieci.
16 lutego 2015 16:24 | ID: 1192217
Nie spotkałam się nigdy z osobami mającymi "powołanie'. Ale myślę, że powołanie można mieć nie tylko do kapłaństwa. Mogę jednak uwierzyć w powołanie do bycia lekarzem, pielęgniarką , nauczycielem, wychowawcą.
Bo moim zdaniem jest to pragnienie wykonywania ulubionej pracy, czynności i wykonywanie jej w zgodzie z tzw. sztuką wykonywania oraz ogólnie przyjętymi zasadami nie wyrządzania szkód.
Poza tym wykonywanie wszystkiego w myśl powołania to stawianie siebie i swoich potrzeb niżej niż potrzeby innych.
A tu już jest pierwszy schodek.
16 lutego 2015 16:54 | ID: 1192227
Zdecydowanie nie chciałabym. Mój przyjaciel jest w seminarium i widze jak bardzo go to zmienia (istne pranie mózgu) i nie chciałabym tego dla mojego dziecka.
16 lutego 2015 18:45 | ID: 1192283
..... moje dzieci niemiały powołania
16 lutego 2015 19:37 | ID: 1192297
Nie spotkałam się nigdy z osobami mającymi "powołanie'. Ale myślę, że powołanie można mieć nie tylko do kapłaństwa. Mogę jednak uwierzyć w powołanie do bycia lekarzem, pielęgniarką , nauczycielem, wychowawcą.
Bo moim zdaniem jest to pragnienie wykonywania ulubionej pracy, czynności i wykonywanie jej w zgodzie z tzw. sztuką wykonywania oraz ogólnie przyjętymi zasadami nie wyrządzania szkód.
Poza tym wykonywanie wszystkiego w myśl powołania to stawianie siebie i swoich potrzeb niżej niż potrzeby innych.
A tu już jest pierwszy schodek.
Myślę podobnie. Powołanie można mieć do macierzyństwa jak i różnych zawodów. Nie zawsze uda sie "iść za głosem serca". Jeżali ktoś wykonuje swój zawód z powołania- robi to dobrze, z sercem. Ja od dziecka chciałam być przedszkolanką. Ciężko było to zrealizować. Taka szkoła była daleko od domu i rodzice mnie nie wysłali. Poszłam do LO i powoli realizowałam swoje marzenie. Uczyłam i przedszkolaków i "starszaków" i łączyłam to z drugą pasją -książkami. Uważam, że 35 lat pracowałam zgodnie z POWOŁANIEM.
16 lutego 2015 21:06 | ID: 1192337
Też myślę, że powołanie odnosi się nie tylko do kapłaństwa, ale również do innych sfer życia.
Jednak kapłaństwa nie można tak do końca nazwać zawodem porównywalnym z byciem lekarzem czy nauczycielem.
Kapłaństwo to droga duchowa, wiąże się z całkowitym poświęceniem siebie Bogu.
Mam wujka księdza i kiedyś też nie mogłam zrozumieć czemu postanowił nim zostać. Myślałam sobie wtedy (jak byłam jeszcze dzieckiem), że nie chciałabym, żeby któreś z mojego rodzeństwa zostało księdzem czy zakonnicą, bo nie będą mieć rodzin. Ale moja babcia zawsze była dumna ze swoich dzieci i z tego, że ma syna księdza. Relacje rodzinne wcale na tym nie cierpią, a raczej zyskują, bo wujek zawsze potrafi wesprzeć duchowo, często nas odwiedza. To nie jest tak, że rezygnując z założenia rodziny i wstępując do zakonu czy seminarium człowiek coś traci. Rezygnuje tylko z czegoś, a zyskuje coś innego. Teraz uważam, że jeśli ktoś czuje takie powołanie to nie powinien się mu sprzeciwiać. W przyszłości chcę mieć dzieci i wnuki, tak jak moja babcia, a jeśli któreś z nich wybierze drogę duchową, to nie wiem jak zareaguję, bo ciężko to przewidzieć, ale zawsze mam przykład mojej babci i na pewno pogodzę się z tm wyborem i go uszanuję.
16 lutego 2015 21:40 | ID: 1192375
chciałabym, aby Mój Maksiu był księdzem. Gdy będzie miał powołanie będę szczęśliwa.
sam wybierze swoją drogę:)
17 lutego 2015 13:33 | ID: 1192598
Według mnie to jeżeli chodzi o "powołanie świeckie" (czyli nasze pasje czy zaspakajanie "głosu serca" - jak wiemy : serce nie sługa )- sprawa jest prosta . Tutaj musimy zamiary kroić na nasze możliwości . Trudno jest żeby ktoś kto jest bez słuchu został np "śpiewakiem" , czy beztalencie manualne "plastykiem" ( malarzem , rzeżbiarzem ....). Tutaj w grę też wchodzi nasza możliwość przystosowania się do potrzeb. No i odwieczny problem : finanse. Wykształcenie kosztuje!!
Gdy chodzi o powołanie "duchowe" to ponoć sprawa jest prosta tutaj musi nastąpić "natchnienie" ...i idzie się za tym głosem... , ale czy aby napewno??
No i tutaj opinie są podzielone:
- jedni twierdzą że od dziecka czuli powołanie do "służby Bogu" i "Kościołowi". ( pozwolę sobie pozostawić to bez komentarza )
-drudzy przyznają że to rodzina , dziadkowie , rodzice - od najmłodszych lat szykowali swoje "pociechy" do służby na potrzeby Kościoła. ....Bo to jak mówiono i zasługa w niebie dla rodziny i pozycja w społeczeństwie wzrasta . Wiadomo też ( to nie tajemnica ) że bycie kapłanem to dostęp do kasy - i to dużej ...
...ale ja nie o tym dla mnie chodzi o coś zupełnie innego , o coś o czym dzisiaj się zapomina.
Otóż kiedyś (coprawda ! dawno to było ,tak dawno że niektórzy o tym zwyczaju zapomnieli ) do zakonu wstąpić mógł każdy!!! ..Co mam na myśli?? Otóż ! Gdy czytamy Biblię napotykamy przykłady gdzie sam Jezus powołuje do siebie swych uczni odrywając ich od rodzin. Jak było - jest to w Biblii.
- Kilka wieków temu w 1118 roku powstał zakon Templariuszy, pod wodzą Hugo de Payens do niego wstępowali kryminaliści, czyli różni mordercy, zabójcy , złodzieje itd, którzy byli skazani na kary śmierci w swoich krajach. Papież wydał specjalną bullę zwalniający z odpowiedzialności tych, co wstąpili do zakonu. Siali pożogę i zniszczenie wśród wszystkich , którzy jawili się być przeciwnikami wiary katolickiej . W Polsce zakony też stały się azylem dla ludzi na których czekał katowski topór. Do zakonu mógł wstąpić każdy , pod warunkiem że wyrzeknie się dotychczasowego stylu życia i wniesie ze sobą odpowiedni "wkład".
A jaka była tak naprawdę idea powstawania zakonów :
Zakony miały być zgromadzeniami żebraczymi, czyli utrzymywać się wyłącznie z datków wiernych, co miało być odpowiedzią na głoszoną przez heretyków idee Kościoła ubogiego. Ponadto zakonnicy mieli działać wśród ludu, głosić kazania i prowadzić działalność duszpasterską, a więc wykonywać te zadania, których nie mogli lub nie byli w stanie wykonywać księża parafialni.
A jakie są wymagania w chwili obecnej ??:
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.