Nie należę do internetowych ekshibicjonistów... a jednak... postanowiłam poszukać porady tutaj. Sferę seksu znam bardziej z teorii niż praktyki, może stąd tyle pytań i wątpliwości. Z góry przepraszam za ich płytkość czy naiwność. Poznałam chłopaka. Poznawałam już ich wielu ale jednak nie było nam po drodze zawiązanie emocjonalnej nici. Z tym też znam się krótko- ok pół roku. Oboje mieścimy się w przedziale wiekowym 20-30. Inicjację mamy przed sobą. Wcześniej po prostu masturbowalam się sama, a w przelotnej znajomości i kogoś, ale na tym się kończyło. Nie miałam parcie na sex z osobą przypadkową czyli bardziej zainteresowaną nim samym niż mną. Jakieś 2 lata wcześniej poznałam chłopaka z którym miałam " chemiczny wybuch" i te sławne " motylki", książkowy stan zauroczenia... Bardzo mnie pociągał i działał jak magnes. Pewnego razu pozwoliłam, a raczej poddałam się jego zabiegom- masturbacji mnie ( + jego), było to jednak trochę stresujące. Ta znajomość nie rozwineła się pod żadnym kątem, byłam dosyć niedojrzała i niezbyt zdolna do budowania więzi czy chociażby ujawnienia przed nim swoich uczuć. Budowałam mur. A on był impulsywny i żądny życia, po jakimś czasie po prostu zniknął z mojego otoczenia. Od tego czasu pojawiały się zwykłe " randkowania", które jednak nie prowadziły do związku. W wakacje poznałam mojego chłopaka- w sensie nazwania tego i emocjonalnej więzi- pierwszego. Czuję się naprawdę dobrze w jego towarzystwie, mamy wiele tematów do rozmów i lubimy razem spędzać czas ( chociaż dzieje się to w trybie fazowym bo mieszkamy daleko). Pocałunek, dotykanie, rozbieranie, masturbacja wzajemna... jak na mój gust ( osoby z nikłymi doświadczeniami) poszło nam dość naturalnie i szybko. Czuję się przy nim bezpiecznie i kochana. Nie mam jednak takiego " chemicznego szału" jak w poprzednim przypadku. Wiem, że miłość to nie tylko namiętnośc, ale obawiam się czy tego mi w stosunku do niego nie brakuje. ( naszą intymnosć oceniam na wysokim poziomie, bo naprawdę potrafił mnie otworzyć jak nikt inny wcześniej). On przejawia bardziej wyraźnie objawy zakochania. Ja nawet nie potrafię powiedzieć mu tych 2 krótkich słów, chociaż staram się okazywać mu, że jest dla mnie ważny. Czasami o tym rozmawiamy. Często wtedy placzę. Ostatnio całowałm go przez łzy. Może nie dojrzałam do prawdziwej miłości? Nie chcę go krzywidzić, Wiem, że mnie kocha i się angażuje. Jest naprawdę mądrym i dobrym chłopakiem ( dosyć innym niż ci w których poprzednio gustowałam). Ale przechodząc do sedna... mam wrażenie że nie wszystko w naszych zabawach jest ok... On nie miał wcześniej nigdy dziewczyny. Mnie pocałował jako pierwszą. Z nawyków masturbacyjnych- teraz w normie, kiedyś może przesadzał... Korzysta z wizualnych i tekstowych pomocy erotycznych. Gdy pierwszy raz ujawniliśmy swoją nagość jego ciało dziwnie zareagowało. Miał chwilowy, niepełny wzwód a potem jego zanik. Długo próbowałam go pobudzić ale nie wyszło. Jakoś osobiście mnie to dotknęło, po jakimś czasie o tym porozmawialiśmy. Tłumaczac stresem i nowością sytuacji. Zapewniał że go podniecam. Chociaż wtedy nie było to dla mnie takie oczywiste, postanowiłam być wyrozumiała. Wyczytałam, że facet bez doświadczeń i zaangażowany emocjonalnie może mieć tego typu problemy. Próbuję dawać mu wsparcie. Od tamtej pory już wiele razy wspólnie się zaspokajaliśmy. Zazwyczaj mastrbuje mnie palcami co raz szybciej, raz wolniej przynosi porządny efekt. Ja jego również na razie masturbuję ręką. Niestety ne wiem CO JEST NORMĄ ( wcześniejsze epizody masturbacji z innymi były szybkie, przelotne i raczej mieli pełny wzwód od poczatku do konca). Z nim jest inaczej... Zazwyczaj osiąga wytrysk, ale ja czasem czuję że droga do tego jest subiektywnie zbyt długa i wyboista... Pełny wzwód osiąga na kilka momentów przed wytrskiem ( jego penis mierzy wtedy jakieś 10 cm, a więc w dolnej granicy, czy to może go jakoś blokować?). Zanim do tego dojdzie, długo się przytulamy, całujemy, dotykamy, zajmujemy mną czy po prostu gapimy się na siebie, masujemy. Średnio jakieś 2-3 h ;P albo i dłużej hahaha, wtedy on ma częściowy wzwód a ja próbuję go masturbować, nie zawsze idzie po mojej myśli. Czasami gadamy o tych moich wątpliwościach co do typowości przebiegu naszych zabaw... Ogółem na współżycie pełne nie jestem jeszcze zdecydowana, ale oferuję mu wszystko poza tym. Kiedyś była taka sytuacja że ja byłam podniecona i chciałam też dotkną jego, masturbować i mi delikatnie odmówił. Poczułam się dziwnie, Wiem, że facet to nie maszyna... Potem gadaliśmy, powiedział, że po prostu może nie zaczynać masturbacji gdy nie jest podniecony. Ale to jakoś we mnie uderzyło... bo skoro obnażam swoje ciało, całuję go głeboko, daję się dotykac itd no to już nie wiem co robię nie tak, skoro go to nie może w pelni poniecić? Od pewnego czasu praktykujemy też coś w rodzaju ocierania się wzajemnego ( marząd płciowy o narząd bez penetracji) wtedy też jest tylko częściowo pobudzony, a przy końcu pełniej, ale czasem od poczatku do końca to długo trwa i ja od intensywności i czasu tego pocierania czuję dyskomfort. Ogółem może za bardzo się skupiam na efektywności... ale już sama nie wiem. Chce mieć i zeby on miał maksymalną satysfakcję z tych poczatków. Czasami wbew jego zapewnienim i opinii otoczenia czuje sie mało pociagajaca. Może coś robię nie tak? Rozmawialiśmy też na teamt pornografii, byłam zazdrosna o wirtualnya sex- kamerki, wiec obiecał ograniczyć a nawet zrezygnować. Wiem, że to jego prywatność, i nie tak czesto sie widujemy, ale już wole zeby korzystał z tradycyjnych filmów... Czuje się już w tym wszystkim naprawdę pogubiona. Lubię go. Jest naprawdę porządny. Jego ciało choć nieidealne też lubię i akceptuję ( no może namawiam go ciut do zwiększenia dawki sportu....). Swoje cialo tez uczę sie mimo subiektywnych deficytów akceptować. Przy nim naprawdę o wiele lepiej mi to wychodzi niż wcześniej. Czekam na odpowiedź. Poradę. Co jest normą a co nie? Jak mogę próbować podnieść jakość naszych wstępnych kontaktów? Czy potrzebuję/ emy pomocy? Gdzie jej szukać?