Jak jeden piłkarz może odmienić grę całej drużyny?Kategorie: Żyj chwilą Liczba wpisów: 1, liczba wizyt: 4009 |
Nadesłane przez: kibicpilki94 dnia 08-01-2021 10:40
Zdarza się tak, że jeden transfer potrafi zrobić kolosalną różnicę i zmienić formę całego zespołu. Choć wszyscy wiemy, że jeden piłkarz nie jest w stanie wygrać spotkania, to zdecydowanie może ponieść resztę ekipy i pozytywnie ją natchnąć. Flagowym przykładem takiego zawodnika jest Bruno Fernandes, który przyszedł do Premier League jak do siebie i od razu zaczął pisać swoją historię na Old Trafford.
Kibice Manchesteru United od wielu lat nie mieli zbyt wielu powodów do szczęścia. Po odejściu Sir Alexa Fergusona na Old Trafford przewinęło się już kilku trenerów i wydano setki milionów dolarów na transfery, a “Czerwone Diabły” nawet nie otarły się o wygranie ligi angielskiej lub Ligi Mistrzów.
Zawodzili wielcy trenerzy: Louis van Gaal, Jose Mourinho i David Moyes, który wcześniej, przez wiele lat z sukcesami piastował posadę trenera w Evertonie. Wszyscy prędzej czy później wyczerpali cierpliwość Eda Woodwarda i zostali zwolnieni, zazwyczaj w nieprzyjemnej atmosferze.
Nie sprawdzili się również wielcy piłkarze sprowadzeni za ogromne sumy: Paul Pogba (105 mln euro), Angel Di Maria (75 mln euro), czy Romelu Lukaku (84,70 mln euro).
Wyżej wymienieni piłkarze oczywiście mieli swoje przebłyski, ale żaden z nich nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W zeszłym roku na Old Trafford przyszedł jednak człowiek, który jakby w pojedynkę poderwał cały zespół i złączył słabo funkcjonujące w nim styki. Bruno Fernandes to zdecydowanie najlepszy transfer 2020 roku w całej Europie (Pedri z Barcelony na razie jedynie aspiruje, aby dorównać Portugalczykowi), jak i w całym Manchesterze United od bardzo dawna, być może nawet od Davida De Gei czy Robina van Persiego. Były piłkarz Sportingu Lizbona ma oczywiście otwartą drogę, aby przebić Hiszpana i Holendra - zostać legendą “Czerwonych Diabłów” pokroju Wayne’a Rooneya. Wątpliwe, acz nie niemożliwe. Wszystko zależy od tego, ile Bruno w Manchesterze jeszcze zabawi.
Bruno Fernandes w tym sezonie zagrał w 15 meczach w Premier League. Zdobył w nich 11 goli i zaliczył 7 asyst. Tak zdumiewające liczby Lionel Messi wykręcał w Primera Division w swoim prime time. Nie spodziewalibyśmy się jednak, że zawodnik po przyjściu do borykającego się z wielkimi problemami Manchesteru United, który rywalizuje przecież w najtrudniejszej lidze w Europie, odwróci wszystko do góry nogami i sprawi, że podopieczni Ole Gunnara Solskjaera zaczną bić się o mistrzostwo kraju.
Można powiedzieć, że Premier League 2020/21 jest już na półmetku, a Manchester United plasuje się na 2. miejscu, tuż za Liverpoolem. Zespół z Old Trafford ma jednak tyle samo punktów w dorobku, ale o jedno spotkanie rozegrane mniej. W następnej kolejce w derbach Anglii to właśnie ze wspomnianym Liverpoolem przyjdzie mu grać. To spotkanie zostanie rozegrane na Anfield, więc faworytem będzie Liverpool. Trzeba jednak zauważyć, że podopieczni Kloppa w ostatnich 3 kolejkach zdobyli zaledwie 2 punkty. Prezentują więc słabą formę i kto wie, czego możemy spodziewać się w meczu z United.
O sile ataku Manchesteru United stanowią jeszcze tacy piłkarze jak: Marcus Rashford, Anthony Martial i Edinson Cavani. Strach pomyśleć, co by było, gdyby szczególnie dwaj pierwsi z wymienionych prezentowali odpowiednią skuteczność i pełnię swoich możliwości. Manchester United mocno odjechałby wówczas stawce, a sam Bruno miałby o wiele asyst więcej.
Portugalczyk jest świetnym łącznikiem nie tylko z linią ataku, ale także świetnie współpracuje z ustawionymi za jego plecami środkowymi pomocnikami. Zazwyczaj są to Scott McTominay i Fred. Trudno wśród tych zawodników wymieniać Paula Pogbę - jego agent wyznał, że czas Francuza na Old Trafford dobiega już końca. Takich piłkarzy nawet w dzisiejszej piłce trudno brać na poważnie. Swoim zachowaniem Pogba niejednokrotnie szkodził w szatni bardziej niż pomagał na boisku. Z “Teatrem Marzeń” z pewnością nie pożegna się w zbyt przyjaznej atmosferze.
Jeśli Manchester United z tak grającym Fernandesem utrzyma formę, w tym sezonie może dokonać czegoś naprawdę wielkiego. Kibice powinni mieć oczywiście chłodne głowy, ponieważ przed nami druga, ta trudniejsza połowa sezonu. Jeśli Premier League wygra Liverpool, zrówna się z Manchesterem United pod względem liczby tytułów mistrzowskich - oba kluby będą miały ich po 20. Te rozgrywki są więc wyjątkowo ważne. Jest o co walczyć.