Życie brez pracyKategorie: Rozwój, Pieniądze Liczba wpisów: 2, liczba wizyt: 8984 |
Nadesłane przez: anulka7709 20-01-2018 14:42
Długo nic się nie działo w mojej sferze zawodowej odkąd się zarejestrowałam w Powiatowym Urzędzie Pracy. Pracy dla mnie nie było. Dodatkową barierą okazał się brak prawa jazdy. Nie mogłam zrobić prawa jazdy, bo zwyczajnie nie było mnie na to stać. I takie to błędne koło nie ma pracy bez prawa jazdy, a bez prawa jazdy nie ma pracy. Jezdziłam co miesiąc do podpisu i nic z tego nie wynikało. Szukałam pracy na własną ręke, jednak mieszkam w niewielkiej miejscowości, gdzie bezrobocie jest duże. Zaczynałam już być powoli zawiedziona tym całym Urzędem Pracy, bo nic mi to nie dawało. Jedyną moją pracą do tej pory były prace dorywcze przy pieleniu i zbiorze warzyw i owoców, ja jednak marzyłam o jakimś stałym zatrudnieniu. I pewnego dnia stało się! Zadzwonili z Urzędu Pracy i w 2012roku odbyłam pierwsze szkolenie. Było to szkolenie o tym jak szukać pracy i jak rozmawiać na rozmowie kwalifikacyjnej. Szkolenie było dosyć ciekawe, Pani prowadząca wykonywała z nami różne ćwiczenia. Szkolenie to dało mi trochę pewności siebie. Po szkoleniu poszłam zapytać czy jest jakaś oferta pracy dla mnie, pani urzędniczka była jakaś oburzona. Spojrzała w moja karte i krzyknęła z wyrzutem: co mi tu pani głowe zawraca! Ludzie po studiach nie mają zatrudnienia, a pani nawet matury nie ma!. Zdenerwowałam się bardzo, zapłakana czym prędzej stamtąd wyszłam. Poczułam się nic nie warta. Dopiero wieczorem wzięłam się w garść. Wiedziałam, że muszę być silna dla moich dzieci. Żałowałam, że nie poszłam do kierownika złożyć skargi na tą panią przecież ona powinna pomagać ludziom a nie odbierać im nadzieje na pracę i normalne życie!