FilmComment- grafomaństwo kinomaniaka...Kategorie: Film i Telewizja Liczba wpisów: 27, liczba wizyt: 48590 |
Nadesłane przez: Kony 16-07-2014 22:03
OBROŃCY SKARBÓW
Druga wojna światowa- najstraszniejszy okres w dziejach ludzkości. Zakompleksiony konus z Austrii dzięki inteligencji, sprzyjającym warunkom i sporej dozie szczęścia na trzech kontynentach rozpętuje istne piekło. W konflikcie ginie ponad 72 miliony ludzi, z czego jedynie 25 milionów to żołnierze. W efekcie holocaustu życie traci ponad 5,5 miliona Żydów. Naziści chcieli zniszczyć odmienne kultury i poczucie przywiązania do historii. Ale żeby dokonać takiej eksterminacji i indoktrynacji trzeba trafić głębiej niż w ludzkie ciało- trzeba zgnieść ducha. Aby tak się stało Hitler postanowił sięgnąć daleko w przeszłość…
„Obrońcy Skarbów” to opowieść o bohaterach, lecz nie takich, jakich znamy z innych dzieł filmowych. George Clooney opowiada historię ludzi, którzy patrzyli szerzej na konflikt zbrojny niż żołnierze czy przywódcy państw- opowiada historię osób związanych ze sztuką. Historycy, kustosze muzeów, reżyser teatralny i architekt postanawiają stawić czoła Trzeciej Rzeszy i odbić z rąk nazistów zagrabione dzieła sztuki. Zdają sobie sprawę, że jeśli zostaną zniszczone rzeźby Michała Anioła, obrazy Picassa czy Leonarda Da Vinci to nikt już nigdy nie będzie mógł ich podziwiać. Mosty i domy można odbudować, jednak niszcząc kulturę nie będzie do czego wracać. Dlatego ludzie sztuki muszą stać się żołnierzami. I choć brzmi to niesamowicie, to historia ta oparta jest na faktach.
W role główne wcielają się wybitne postacie światowego kina, pozwolę sobie wymienić kilka nazwisk: George Clooney, Bill Murray, Matt Damon, Cate Blanchett, John Goodman. Te osoby powinny być Ci dobrze znane, Drogi Czytelniku. Taka obsada jest gwarantem dobrze wykonanej pracy i nie inaczej jest w tym przypadku: wszyscy świetnie wywiązali się ze swoich obowiązków. A kilka scen zapadło mi w pamięć: John Goodman i Bill Murray mają w tym filmie mocne momenty. Jeśli obejrzycie film to na pewno zgadniecie, o które ujęcia mi chodzi.
George Clooney nie tylko wciela się w jednego z głównych bohaterów, jest też reżyserem i scenarzystą. Osobiście uważam, że dobrze wykonał swoją pracę, i choć można wytknąć kilka błędów to nie mam zamiaru specjalnie się czepiać. Mogło być lepiej, ale nie ma co przesadzać.
Moją uwagę zwróciła muzyka, ponieważ jednoznacznie kojarzy mi się z klasykami kina wojennego, jak choćby „Parszywa Dwunastka” czy „Działa Navarony”. Moim zdaniem świetnie pasuje do filmu, choć nie jest niczym nadzwyczaj wybitnym. Nie przeszkadza w zapoznawaniu się z treścią i w odpowiednich momentach buduje klimat- dobra robota. Dla porządku powiem, że za muzykę odpowiada Alexandre Desplat, a jego pracę powinieneś znać z filmów „Jak zostać Królem”, „Operacja Argo” czy „Autor Widmo”. Jeśli zaś chodzi o zdjęcia, to również są na dobrym poziomie, ale właśnie tego powinniśmy się spodziewać po Phedonie Papamichaelu, który pracował przy „Nebrasce”, „3:10 do Yumy” czy „W pogoni za szczęściem”.
I choć wymieniłem te wszystkie nazwiska to na koniec mogę powiedzieć jedno- najlepsza w tym filmie jest sama historia! Na pewno spłaszczona na potrzeby scenariusza, ale nie zmienia to faktu, że każdy powinien się z Nią zapoznać. Przedstawia ona kolejny obraz bohaterstwa w imię wyższych celów, ludzką przemianę i niesamowitą siłę prawdziwej przyjaźni. Można wytknąć Clooney’owi różne błędy, sam zauważyłem ich kilka, ale opowieść sama się broni. Podczas seansu miałem okazję się pośmiać, wzruszyć, a na koniec zadumać. „Obrońcy Skarbów” to również kolejny przykład na to, że nie warto sugerować się ocenami ogółu- 5 w skali do 10 to gruba przesada. Ja szczerze film polecam, nie stracisz ani czasu, ani pieniędzy.
MOJA OCENA: 7