On,Ona i dzieciakiKategorie: Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 108, liczba wizyt: 255100 |
Nadesłane przez: malenstwo_1986 16-09-2011 18:03
A dzień zaczął się tak...Z Roksaną obudziłyśmy się o 7:30,tata dojrzewał w łóżku do godziny 8:00,wstawiśmy wszyscy,gdzieś o 9:00 wspólny rodzinny poranek w łóżku. Roksana i M. mięli radochę bo obserwowali brzuch i zaczepiali malucha w brzuchu,a ten bronił się dzielnie i kopał mamę w odwecie:)...Następnie było śniadanko,po śniadanku posprzątaliśmy i postanowiliśmy naszą wycieczkę rozpocząć od wizyty kontrolnej u pediatry po środowej kontroli przyszliśmy znowu,by pani doktor potwierdziła,że w płucach i oskrzelach czysto i że od poniedziałku możemy iść do przedszkola. Pani doktor pobadała,posłuchała zrobiła oględziny gardła dokładne-zapadł wyrok,może iść do przedszkola w głębi ducha skakałam z radości jak małe dziecko,tzn.że kuracja antybiotykowa pomogła i dziecko zdrowe. Pani doktor powiedziała zalecenia dalszej kuracji i walki z jej układem odpornościowym,dalej inhalacje z pulmicortu a do tego dostałą Singulair 4-lek dla dzieci w wieku 2-5 lat,astmatyków to się złapałam za głowę...Dlaczego dopiero po 3 latach trafiamy na lekarza, który działa z naszym dzieckiem i jest w stanie wystawić jakąkolwiek diagnozę,która tłumaczyłaby jej przyczynę tak częstego chorowania na zapalenie płuc oraz upośledzenie układu odpornościowego...ucieszyłam się bo leki były z receptą na której była literka P-przewlekle chora,dzięki czemu leki są refundowane-i tak zamiast za 2 opakowania zapłacić 48 zł,zapłaciliśmy tylko 2 zł. Tabletka przyjmowana raz dziennie na wieczór do ssania...lek jak lek mogłoby się wydawać ale jak zaczęłam czytać skutki uboczne złapałam się za głowę-a w nich m.in zwiększone krwawienie,mnie spokojne sny,koszmary senne,i myśli samobójcze...no to pomyślałam sobie raz kozie wio:)...skoro pani doktor to przepisała to wie co robi....
Później pojechaliśmy na zakupy do Carrefoura, każdy coś dostał Roksana nowe getry do przedszkola,nic w nich nie było dziwnego tylko po powrocie do domu dopadła mnie jedna konkluzja,iż ja mam jakieś fazy na kolory w poszczególnych rozmiarach ubranek dla niej-jak nosiła 94-104 to kupowałam jej nieświadomie większość różowych rzeczy a teraz jak weszła w 110-116 zaczynam kupować jej rzeczy fioletowe,M. zrobił zakup miesiąca adidasy za 20 zł ale u niego nie ma różnicy czy to buty za 200zł czy za 20 zł, zużywalność ta sama a po co przepłacać skoro nie ma różnicy:)...a ja uwaga,uwaga kupiłam sobie pasek do spodni za 3,99zl:D,a Roksana jeszcze dostała magnesy literki na lodówkę i cały dzień je układa,przekłada,rozkłada,cud wianki z nimi czyni:)
Później zjedliśmy obiad a Roksana złapała fazę na bawienie się za małymi na nią rajstopami po moim porannym odkryciu a dziś pierwszy raz ubrała się sama co prawda założyła sukienkę na lewą stronę ale nie czepiajmy się szczegółów grunt,że jest postęp i robi kolejny krok w rozwoju nauka samodzielnego ubierania się:)...
M. zabezpieczył,dach przed zimą teraz rozpoczyna walkę z garderobą,którą przeznaczamy na gabinet:)...
I tak oto powoli kończy się mój bardzo pozytywny dzień:)
Adres URL wpisu
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b0p11200,Pozytywny-dzien.html
Adres URL bloga
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b511-1,OnOna-i-dzieciaki.html